wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 39 "Hazz?"

Wyprowadziłam się od Zayna dzień po tym kiedy powiedziałam mu o dziecku. Nie wrócił na noc do domu, a rano dostałam sms'a, że mam 24 godziny na opuszczenie jego domu. Więc tak też zrobiłam. Przez kilka dni mieszkałam u Cassie i Nialla, dopóki nie znalazłam własnego mieszkania, miałam trochę odłożonych pieniędzy, co wystarczyło na kupno domku. Znalazłam pracę w niewielkiej kawiarni, ale jednak. Jak na razie moim planem było skończenie studiów i znalezienie przyzwoitej posady, czego nie ułatwiała mi ciąża.
Nadal utrzymywałam kontakty z Justinem. Wiele mi pomógł, ale nie chciałam jego pieniędzy. Co prawda jego kariera "kwitła", lecz jego życie towarzyskie legło w gruzach tak jak moje. Od Zayna dowiedziałam się tyle, że jego uczucia do mnie wygasły, kiedy zdradziłam go z Louisem, ale przez moją chorobę był zaślepiony. A ja byłam tak głupia, że zmarnowałam tyle czasu z kimś kto wcale mnie nie kochał. I oh, no tak, przecież miałam z nim dziecko. Taylor wróć.
Stałam nad grobem mojej przyjaciółki zastanawiając się co ona by zrobiła na moim miejscu. W końcu ona zawsze wiedziała co powiedzieć, zrobić. I wtedy zrozumiałam czego oczekuję od życia.
Zaledwie 5 miesięcy później ukończyłam studia zdając wszystkie egzaminy, które inni zaliczali przez 4 lata nauki, a ja? Dokonałam niemożliwego. Jeszcze przed narodzinami dziecka skończyłam moją edukację. Teraz postanowiłam otworzyć wytwórnię płytową T.R. '99. Tak, to inicjały moje i Taylor, a '99 to rok, w którym się poznałyśmy. Może pomyślicie, że jestem jakąś wariatką, ale to wszystko co się dzieje w moim życiu zawdzięczam pannie Adams. I wiecie co? Ja niczego nie żałuję.
Podniosłam się z uśmiechem z łóżka starając się jak najlepiej rozpocząć dzień. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, więc wstałam ostrożnie z łóżka i zeszłam na dół nie zamartwiając się tym,  że jestem w samej piżamce. Otworzyłam entuzjastycznie drzwi oczekując widoku roześmianej twarzy Justina, lecz zobaczyłam kogoś, kogo w ogóle nie spodziewałam się tutaj zobaczyć.
- Hazz? Co ty tutaj robisz? - spytałam obejmując się ramionami kiedy poczułam chłodny powiew wiatru na swojej rozgrzanej skórze.
- Mogę wejść? - wyszeptał drżącą dłonią przeczesując splątane włosy.
Odsunęłam się na bok robiąc mu miejsce, a kiedy wszedł zamknęłam szczelnie drzwi, po czym spojrzałam na Harrego. Wyglądał bardzo źle, fioletowe, spierzchnięte usta, napuchnięte, przekrwione oczy, roztrzęsione ciało, nieład na głowie, poobgryzane paznokcie niemal do krwi.
- Harry, jak mnie znalazłeś?
- Niall. - mruknął krótko. - Czy mógłbym cię o coś prosić?
Skinęłam głową chwytając jego dłoń w moją. Niemal czułam jego ból. Wzdrygnęłam się starając się nie myśleć jak chłopak musi cierpieć.
- Czy mógłbym u ciebie zamieszkać? - odezwał się nieśmiało.
- Oczywiście. - odpowiedziałam niemal bez zastanowienia.
- Na prawdę?
Pokiwałam głową lekko się uśmiechając. Harry zlustrował mnie od góry do dołu zatrzymując wzrok na moim brzuchu.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział wyciągając rękę w moją stronę, ale w połowie drogi ją cofnął.
-x-
Siedziałam na kanapie przełączając kanały. Zbliżał się już wieczór, Harry spał od kilku godzin. Tak strasznie szkoda mi go było. Wyglądał jakby cały czas się zamartwiał. I to go zabijało. Nie potrafił zapomnieć, a wspomnienia mu w tym nie pomagały. Do tego z tego co zauważyłam zżerały go wyrzuty sumienia. Nawet nie zdążył się pożegnać. Z resztą jak my wszyscy. Nie zdążył przeprosić. 
Starłam łzę spływającą po moim policzku. Życie jest okrutne. Wznosimy się na szczyt tylko po to żeby wylądować na dnie. Moje życie także drastycznie się zmieniło. To wszystko co przeżyłam w ciągu ostatnich dwóch lat było zarazem cudowne jak i okropne. To za szybko. Na cokolwiek. Nie, ja nie mogę się załamać. Nie teraz. Nie dziś. Nie mogę. Jestem silna. Dla siebie. Dla dziecka. Dla szczęścia. Którego nie mam, a o które tak bardzo się staram. 
I choćbyś jak dobrze potrafił udawać, ból i tak nie odejdzie. Zawsze będzie z tobą. Tam w środku.
Usłyszałam cichą melodię "Let Her Go", więc wyciągnęłam rękę po telefon leżący na stoliku obok książki, którą niedawno zaczęłam czytać. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni, ale po pierwszym słowie od razu wiedziałam kim jest mój rozmówca. 
- Rosalie, jutro rano wpadnę do ciebie. - powiedział Justin, po czym się rozłączył. Jak ja kocham nasze pogawędki telefoniczne, Wyczuwacie ten sarkazm? Tak, ja też. 

                                _____________________________________________

Witajcie, tym razem wymyśliłam coś szybciej, tak wiem, wiem, wszystko komplikuję w każdym rozdziale coraz bardziej, i teraz już sama się nie mogę w tym połapać, ale trudno, przecież nie zamienię tego teraz w jeden wielki sen i będzie bum! Taylor wróciła, Zayn jest romantyczny, a Harry nadal jest dupkiem. Prawda? Kocham Was mocno i dziękuję za tyle wejść i komentarzy. A no i następny rozdział będzie duuuużo dłuższy. Obiecuję. 
Big love ♥

3 komentarze:

  1. Fantastyczny jak zwykle, smutno mi nadal, przeżywam śmierć tej postaci jak nigdy żadnej innej.
    Nie mam nic do justina ale po prostu go nie lubie mam nadzieje że nie będzie tu za długo.
    CZEKAM NA NEXTA. ŻYCZĘ DUŻO WENY ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam już tego bloga chyba ze sto razy i nadal nie wiem skąd się wziął tam Justin ale to nic czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabije cie kiedy;-) z nadzieja na szybka reakcje proszę cie o nastepny

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^