czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 4 "Ja się delektowałem! "

Obudziłam się i potrząsnęłam głową jakbym chciała wyrzucić z niej ten sen. Rozejrzałam się po pokoju, Liam jeszcze spał więc postanowiłam iść na dół. Na schodach rozwalony spał Zayn, szłam najciszej jak mogłam żeby tylko go nie obudzić. Udałam się do kuchni, tam spał Harry, nie no spoko, ale żeby z głową w lodówce...
Wyciągnęłam mleko najdelikatniej jak mogłam, zrobiłam sobie płatki i poszłam do salonu. Na podłodze przytulony do królika spał Lou. Położyłam moje śniadanie na stoliku i zaczęłam szukać pilota. Skoro Niall go wczoraj podrywał to pewnie on go ma... Tylko gdzie on...
Moje rozmyślenia przerwał cichy, stłumiony dźwięk dobiegający z szafki pod telewizorem. Podeszłam tam i otworzyłam drzwiczki. Aż mnie cofnęło. Niall spał w tej szafce z doniczką na głowie i pilotem w ręce. Dobra, olać tv, jakoś to przeżyje. Usiadłam na kanapie i zaczęłam konsumować moje śniadanie. W pewnym momencie Louis zaczął chrapać głośniej niż zwykle. Tak się wystraszyłam, że aż łyżka mi z ręki wypadła, narobiłam trochę hałasu, ale na szczęście nikt się nie obudził.
Na stoliku leżała wczorajsza gazeta, więc zaczęłam ją przeglądać. Na drugiej stronie mi się znudziła i odłożyłam ją na miejsce. Pozmywałam po moim śniadaniu i resztę naczyń które były w zlewie i wzięłam się za sprzątnie. Normalnie to nigdy bym po nich nie sprzątała, ale że mi się nudzi to mogę to zrobić. Jeszcze dobrze nie zaczęłam, a już przyszedł Liam i mi pomógł.
Po dwóch godzinach cały dom błyszczał, byliśmy też w sklepie. Kupiliśmy dwie zgrzewki wody, ale na stole postawiliśmy tylko jedną, a resztę schowaliśmy. Kupiliśmy też zaopatrzenie do lodówki, ale je tez musieliśmy schować, bo lodówka była zajęta, a Niall jakby się obudził to by wszystko zjadł i nie byłoby z czego obiadu ugotować.

-Liam-
Z Taylor się bardzo dobrze dogadywaliśmy. Oj coś czuję że wreszcie będę miał z kim pogadać. Normalnie, jak człowiek z człowiekiem, a nie jak człowiek z małpą. No... może przesadzam, bo czasami da się z nimi dogadać. 
Taylor przyniosła przepis na kurczaka w miodzie, brzmi nawet spoko. Kiedy już prawie kończyliśmy obiad obudził się Harry.
- No wreszcie mamy dostęp do lodówki! - zaśmiała się Tay.
- Co? Do jakiej lodówki? Nic nie pamiętam... - jęczał Harry po czym gdy zobaczył wodę szybko sie do niej dorwał. Przybiliśmy z Tay żółwika i skończyliśmy obiad. Harry siedzział cały czas przy stole i męczył tą butelkę wody. Do kuchni wkroczył Louis.
- Czemu przytulam królika? - spytał przecierając oczy i gdy zobaczył butelkę wody od razu wyrwał ją Harremu i wypił całą. 
- Ej! To było moje!
- Trzeba było pić, a nie cyckać. - stwierdziła Tay. 
- Ja się delektowałem! 
Do kuchni przywlekli się także Zayn z Niallem. Malik gdy zobaczył pusta butelkę odkręcił wodę z kranu i wsadził tam głowę. 
- Na to był nie wpadł... - przyznał Lou.
- A ja to co...?! - jęknął Niall. - Łazienka! - krzyknął uradowany po chwili,pobiegł do łazienki, przyniósł trzy miski z wodą. Każdy wsadził do swojej głowę, a my z Taylor turlaliśmy się po podłodze ze śmiechu.
- A wy z czego się ryjecie? - spytał Zayn, Taylor pokazała pod stół gdzie były dwie zgrzewki wody.
- Dlaczego nam to zrobiliście?! - spytał Horanek biorąc od razu dwie butelki na zapas.
Razem z Taylor wzruszyliśmy ramionami.

-Taylor-
Chłopaki byli jeszcze jakiś czas obrażeni... noo... dopóki nie zobaczyli kurczaka. Wtedy znowu nas kochali. 
- Dzisiaj jest poniedziałek... - zaczął Liam.
- No i? - spytał Harry.
- Nagranie w studiu, wywiad, sesja zdjęciowa, gala...
- Łoo... nie wiedziałem że aż tyle tego... - stwierdził Zayn. 
- Na wywiad i sesję Tay jedzie z nami, jeśli chcesz to na nagranie też. 
- Rozumiem że na wywiad i sesję, ale po co na nagranie? 
- Nie chcesz to nie, chłopaki ogarnijcie się, i tak jesteśmy już spóźnieni. 
Louis, Niall, Harry i Zayn jak na komendę wstali od stołu i poszli się szykować. Pół godziny później byli już gotowi. 
- O 16 przyjedziemy po ciebie! - zakomunikował mi Liam i wyszedł za resztą. 
Pobiegłam na górę i weszłam na laptopa Nialla i zalogowałam się na TT. Nie było tam nic nowego. Dodałam chłopaków do obserwowanych i wylogowałam się. Pewnie nawet nie kapną się że mam twittera. I dobrze. 
Zeszłam na dół i włączyłam tv. Na kanałach muzycznych nie było nic ciekawego, więc zaczęłam skakać po kanałach. Trafiłam na dokument o małpach. Hmm, to może być ciekawe. 
Kurwa, to było mega ciekawe, tak mnie wciągnęło, że o wszystkim zapomniałam.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. 
- Kurwa! Nie macie nic do roboty tylko dzwonicie! Ja tu bardzo interesujący dokument o małpach oglądam! 
- Ej! Nagraj mi! - podjarał się Lou. 
- Przykro mi, już się kończy...
- Za 5 minut będziemy. 
- O kurwa!
Rozłączyłam się i pobiegłam na górę. Wzięłam jakieś ciuchy i wbiłam do łazienki. Umyłam zęby, uczesałam włosy w koka, włożyłam czerwone spodnie i bluzkę z napisem "Never give up". Ładnie... 
- Kurwa. co ja robię. Przeglądam się w lustrze, a oni czekają... - zrobiłam jeszcze głupią minę i pobiegłam spakować torebkę. Przed domem byłam równo z samochodem Harrego. 
Ma się to wyczucie czasu.
Uśmiechnęłam się i wskoczyłam do auta. Siedziałam obok Zayna i Louisa. 
- Dokument o małpach... serio?! - spytał Malik dziwnie na mnie patrząc.
- Pouczający był. Liam, powinieneś obejrzeć. 
Zayn podwinął trochę rękawki od koszulki pokazując bicepsy. 
- No ładnie przypakowałeś, ale nie musisz się tak chwalić. - powiedziałam w jego stronę. 
- Próbuje zwrócić twoją uwagę na moją koszulkę! - spojrzałam na nią. hahahahahahha. Mieliśmy identyczne koszulki.  

.......................................................................................

Takie nic, na szybko ;)

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 3 "Zayn tańczył balet w mojej sukience"

- Z resztą nie ważne. Zayn kupi mi nowy dżem, no nie...? - pomachałam mu lakierem przed oczami. Wyrwał mi go z ręki i pobiegł do łazienki. O kurwa, ja rymuje. Cała uchachana zasiadłam do stołu i wzięłam Louisowi naleśnika którego właśnie miał zjeść.
- Masz szczęście że jesteś ładna.
Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na rozkład obowiązków który Liam położył przede mną.
- Ej, ej, ej. Ale czemu tu jest tylko moje imię...? - spytałam.
- Eu... bo... no bo...
- No bo... yyy... spite ryby! - krzyknął Horan i przy okazji opluł mnie naleśnikiem. Wytarłam ręką twarz i wstałam od stołu.
- Wychodzę.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem. Może nie wrócę...
Wyszłam, a raczej wybiegłam z tego wariatkowa. Nie no, nie będę osądzać. Po pierwsze jestem tam od jednego dnia, a po drugie sama nie jestem lepsza.
Spacerowałam po parku, było już grubo po 14. Rano myślałam żeby zrobić głupkom obiad, ale nie bardzo chce mi się wracać. Przechodziłam koło jakiejś kawiarenki, zatrzymałam się, kupiłam sobie kawę i ruszyłam dalej. Postanowiłam zwiedzić Londyn, bo przecież jestem tu od dwóch tygodni, a nie widziałam jeszcze praktycznie nic.
Po mojej małej wycieczce usiadłam na ławeczce obok jakiegoś skate parku. Obserwowałam jeżdżących chłopaków. Po jakimś czasie do parku zawitała grupka przystojniaków. Gdy się im bardziej przyjrzałam zorientowałam się, że to te downy z którymi mieszkam. Podprowadziłam gazetę jakiemuś dziecku co siedziało obok mnie i zaczęłam się za nią chować udając, że czytam. To dziecko potupało nogami, pokazało mi język i uciekło z płaczem. Przyglądnęłam się gazecie którą miałam w ręce i skrzywiłam się przerzucając kartki. Był to magazyn dla nastolatek cały poświęcony One Direction. "Harry Styles goli nogi, a Zayn Malik nigdzie nie rusza się bez swoich lusterek." Hahahahahhaahahhaha! .... Serio?!
Wyjrzałam lekko zza gazety by sprawdzić czy poszli, a oni co? Stoją przede mną i podpisują mi gazetę. Jak ich zobaczyłam to myślałam, że zawału dostanę!
Spadłam z ławki.
A potem była już tylko ciemność.....
Nie no, żartuje, trochę się tylko poobijałam i ściągnęłam Harremu spodnie. Hahaha. Niezapomniany widok.
Zaciągnęli mnie siłą do domu i kazali zrobić obiad, bo Louis spalił spaghetti. Nie no spoko... Chcą obiad to dostaną obiad.
Zrobiłam im bigos. Niall zjadł siedem talerzy, a reszta po cztery. Omg. Nie myślałam że zrobię taką rewolucję.
- Nigdy czegoś takiego nie jadłem... - stwierdził Horan.
- Skąd masz przepis? - spytał Liam.
- Nie dziwię się Niall, że czegoś takiego nie jadłeś. Moja mama jest z Polski, mam tam rodzinę. Zawsze jak przyjeżdżaliśmy to babcia nam gotowała bigos, więc pewnego razu podwędziłam jej przepis. - uśmiechnęłam się do nich i powróciłam do zmywania.
- Uczę się Polskiego. - pochwalił się Liam.
- Długo się uczysz? - spytałam po Polsku.
- Nawet nie pamiętam. - powiedział z uśmiechem także po Polsku.
- Szalejesz Payne.
- Dzisiaj maraton filmowy! - krzyczał uradowany Louis biegając po kuchni.
- Ja chyba się wcześniej położę. - powiedziałam gdy skończyłam myć naczynia.
- To co, idziemy spać? - spytał mnie Liam.
- To ja może jednak pooglądam filmy z chłopakami.
Udałam się do salonu i zasiadłam na kanapie zajmując sobie najlepsze miejsce. Po chwili przyszli chłopcy. Przynieśli popcorn i chipsy.
- A gdzie Harry? - spytałam.
- Pojechał po procenty. - odpowiedział mi Louis.
Zaczęliśmy oglądać bez niego. Chłopcy wybrali jakiś horror, byli tak wciągnięci w film, że nie kontaktowali, a Harry chyba produkuje te procenty w tym sklepie. Tak szczerze to nudny był ten film, więc postanowiłam się zmyć. Po prostu poszłam spać.
Miałam dziwny sen, z którego obudził mnie jakiś hałas jakby ktoś zderzył się ze ścianą. Zbiegłam szybko na dół i to co zobaczyłam... No gorzej niż w burdelu...
Liam próbował opanować pijanych chłopaków, ale coś mu to nie wychodziło. Niall siedział na kanapie z doniczką na głowie i podrywał pilota od telewizora, Harry chyba znowu przeżył zderzenie czołowe ze ścianą, bo leżał na ziemi podziwiając gwiazdki nad swoją głową, Zayn tańczył balet w mojej sukience (?!), a Louis łapał królika który przed nim uciekał. Chwila moment, a skąd tu się wziął królik?!
- Liam. Co tu się dzieje?! 3 wojna światowa czy jak?!
- Yyyy.... - tyle był w stanie powiedzieć zdezorientowany chłopak. Chyba też go obudzili, bo wyglądał na zaspanego...
- Uspokajamy ich czy barykadujemy dom żeby się nie wydostali i idziemy spać? - spytałam Liama.
- Barykadujemy i olewamy ich.
Pozamykaliśmy wszystkie okna i drzwi i poszliśmy na górę. Oni nas chyba nawet nie zauważyli. Położyłam się na łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Wzięłam moją torbę do łazienki i postanowiłam odbyć... (chwila, która była godzina? Spojrzałam na zegarek, pierwsza w nocy, no powodzenia...) nocną toaletę. Napuściłam wody do wanny i wskoczyłam do niej zdejmując uprzednio ciuchy. Siedziałam w niej jakiś czas. Gdy wyszłam ubrałam moją pidżamkę, umyłam zęby i wróciłam do pokoju targając z powrotem moją torbę. Nie wiem po co ją w ogóle ze sobą brałam....
Liam spał jak zabity, też walnęłam się i zasnęłam. Śnił mi się Liam w krainie różowych jednorożców i spitych ryb tańczący breakdance w stroju baletnicy. Nie ma to jak moje pomysłowe sny...

...........................................................................

Heyy. ^^
moja pomysłowość szwankuje, więc jest jaki jest.

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 2 "Aj em kameleon!"

Nie chciało mi się z nim kłócić, więc zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się o 3 nad ranem, byłam już wyspana. Chciałam się przeciągnąć, ale coś mi przeszkadzało. Rozglądnęłam się dookoła i aż podskoczyłam jak zobaczyłam śpiącego Liama przytulonego do mnie. Wyślizgnęłam się z jego uścisku i podrzuciłam mu jakąś zniekształconą łyżkę którą znalazłam w szafie. Zadowolona z siebie ruszyłam na zwiedzanie domu, wparowałam do jednego z pokoi, po oblukaniu całego pomieszczenia nie musiałam pytać do kogo należy. Podeszłam do łóżka na którym spał Harry i zorientowałam się, że ta kanalia ma wodne łóżko!
- Harry ... misiu ... obudź się ... - szepnęłam mu na ucho, ale on tylko uśmiechnął się przez sen. - Styles! Kanalio! Mogę z tobą spać?!
Harold zrobił mi trochę miejsca, więc wślizgnęłam się pod kołdrę i ułożyłam obok niego. Dopiero teraz dostrzegłam głośne chrapanie Louisa. Boże! Niedźwiedzia by spłoszył! Wzięłam Stylesowi poduszkę i rzuciłam nią w Louisa, ale to na nic. Za to Harry patrzył wkurzony na mnie.
- Nie chciałabyś może popływać w basenie...
- Kanalio, gnie cię. Naćpałeś się czy jak?! O 3 w nocy w basenie zachciewa ci się pływać... Zmień dilera i idź spać.
Obróciłam się do niego tyłem i zaśmiałam się cicho pod nosem. Jak ja kocham wkurzać ludzi.
- O Królu Julianie! Czy tak będzie codziennie?! - zaczął lamentować Harry.
- No coś ty! Jutro pójdę pomolestować Tomlinsona! - zaśmiałam się.
Harry użyczył sobie trochę mojej poduszki i grzecznie poszliśmy spać. Nie no, co ja pieprze! Kanalia jedna będzie mi poduszkę brać! Niech sobie za dużo nie myśli. Zepchnęłam go z łóżka. Po chwili można było usłyszeć głośny pisk. Zaśmiałam się głośno.
- To jak? Idziemy do basenu? - spytałam z uśmiechem przybierając "seksowną pozę".
- Ja nie wytrzymam dłużej! No nie wytrzymam! Niech ją ktoś ode mnie weźnie!
- Ja chciałam się tylko poprzytulać, bo miałam koszmar, ale ty mnie nie chcesz, to idę do Zayna... - powiedziałam smutno i wyszłam z łóżka kierując się do drzwi.
- Czekaj. - powiedział Harry. Uśmiechnęłam się zwycięsko i obróciłam w jego stronę.
- Jesteś wredna. - powiedział przytulając mnie.
- Kanalia z ciebie.
- Jesteś dziwna.
- Ładnie pachniesz.
- Masz ładne włosy.
- A ty sexi dupe.
- Pocałuj...
- Się w tyłek.
Uśmiechnęłam się do niego, cmoknęłam w nos i zbiegłam w podskokach do kuchni. Harry śledził mnie jak ninja. Hahaha. Myślał, że nie widzę, jak słodko.
- Harry! Chcesz śniadanie?! - krzyknęłam, a ten potknął się o próg i wylądował na podłodze przede mną. Szybko się podniósł i otrzepał.
- Ninje nie jedzą śniadania, ninje jedzą... ym... em... kolacje na śniadanie! - krzyknął po czym wybiegł z kuchni i pobiegł na górę spadając 2 razy ze schodów.
- Zmień dilera! - krzyknęłam za nim.
- Ten jest spoko. - aż podskoczyłam gdy go usłyszałam. Skąd on się wziął za mną, przecież był na górze.
- Aj em kameleon! - krzyknął i wbiegł na ścianę. Zaczęłam się histerycznie śmiać. - I need a doctor, doctor... - zanucił Styles leżąc na ziemi.
- Chyba psychiatry. - podeszłam do niego. - Kanalio ty moja, tak na przyszłość: kameleony zlewają się ze ścianą, a nie przez nią przechodzą.
Pomogłam mu wstać i poszliśmy zrobić "kolację na śniadanie", to znaczy on robił naleśniki, a ja wyjadałam dżem. Już miałam się brać za truskawkowy kiedy ktoś mnie powstrzymał.
- Zostaw trochę dla Nialla, albo pójdziesz z buta do sklepu.
- Nie grozi mi to, mam jeszcze sześć w torbie.
- Cały Horan. - zaśmiał się Styles i powrócił do naleśników, a ja do mojego dżemu. Pff, i tak nie dam Horanowi moich dżemów, niech sobie kupi swoje.
Z moich rozmyśleń wyrwał wyrwał mnie krzyk Zayna. Tak się wydzierał, że aż spadłam ze stołu i dżem mi się rozwalił.
- Malik, ośle! Odkupujesz mi dżem! - krzyknęłam.
- Dobra, dobra. A teraz ... Styles!
- To jest kanalia! - przerwałam mu.
- Masz rację. Ta kanalia zużyła mi cały lakier do włosów! - Zayn był tak zbulwersowany, że normalnie bez kija nie podchodź.
- Pożyczę ci mój jak mi kupisz dżem. - zaoferowałam się.
- Niech ci będzie.
- No to wio do sklepu po mój dżem!
- Z takimi włosami nigdy!
- To lakieru w ogóle nie dostaniesz...
- Jesteś wredna.
- Wiem o tym. - uśmiechnęłam się do niego i "ulizałam" mu trochę włosy. Gdy wyszedł pobiegłam na górę po lakier. Zniekształcona łyżka leżała na łóżku, ale Liama nigdzie nie było.
- Hej Liam! - krzyknęłam.
- Tu jestem. Pod łóżkiem. - odpowiedział chłopak.
- Po co tam siedzisz?
- Bo ta łyżka zaatakowała mnie jak wstawałem.
- Weź się nie wygłupiaj, przecież cię nie zje. Wstawaj. - podałam mu rękę, ale gdy zobaczyłam jego twarz upuściłam go na ziemię z wrażenia. - Ta łyżka cię tak poharatała?
- Nie, to jak zaryłem o ścianę i spadłem z łóżka. A ta łyżka mi to zrobiła. - pokazał malutką ryskę na palcu.
- Jezus! Owiń to, bo się wykrwawisz! - zaśmiałam się. On tylko się ofuczał i poszedł na dół. Wzięłam to po co przyszłam i też poszłam. Zayn już siedział przy stole.
- No to gdzie mój dżem?! - pomachałam mu lakierem przed oczami.
- Ale najpierw mi to daj.
- Nie. Najpierw mój dżem.
- Niall go zjadł...
- Gdzie on jest?!
- Chowa się w szafie.
- Niall.... Chwila, a gdzie jest szafa?

....................................................................

Tego rozdziału nie mogłam skończyć...
strasznie dziwnie mi się go pisało, ale po co ja się tak wysilam. Czyta to ktoś w ogólee...?

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 1 "Siema Tay!"

Jechałam właśnie taksówką do mojego nowego domu. Miałam być stylistką One Direction i kazali mi z nimi mieszkać. Dużo słyszałam o tych chłopcach, są niesamowici, kochają to co robią, ale są nieźle stuknięci. Ale jak dla mnie to gites, bo nie będę sama. 
Wysiadłam z taksówki, wzięłam moją torbę do ręki i weszłam do domu. W środku panował totalny chaos. Liam wisiał spanikowany na żyrandolu, a pod nim stał Zayn z łyżką w ręce. Obok nich kłócili się Harry i Louis, a na kanapie za nimi Niall konsumował frytki. 
- Proszę cię, Boo Bear ... daj spokój! Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy!
- Oh, Hazza! - Louis rzucił mu się w ramiona. To takie słodkie, kiedyś muszę sobie z nimi zdjęcie zrobić! 
- Hej chłopcy! - krzyknęłam żeby zwrócić na siebie ich uwagę, ale oni chyba nawet tego nie usłyszeli. No trudno, muszę się chyba zastosować bardziej drastyczne rozwiązanie. Sięgnęłam do kieszeni spodni i wyciągnęłam łyżkę. Ciekawe skąd ona się tam wzięła. Wzruszyłam ramionami i rzuciłam nią w Liama. A ten biedny zdezorientowany zaczął piszczeć i spadł na ziemię. Zayn zaczął się śmiać na cały regulator, turlał się po ziemi ze śmiechu, Niall zakrztusił się ze śmiechu frytkami, a Harry i Louis ratowali Horana, a przy okazji podprowadzali mu frytki. Malik gdy się ogarnął dostrzegł mnie i podbiegł do mnie gratulując pomysłowości. 
- Łuhuu. Dziewczyno, jeśli to ty jesteś tą co ma z nami mieszkać to już nam zazdroszczę. - uśmiechnął się i podał mi rękę. - Zayn jestem. 
- A ja Taylor. - odwzajemniłam gest i zmierzyłam go wzrokiem. - A tak na marginesie to buty ci do niczego nie pasują. - uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiałam i weszłam do środka. Od razu podbiegłam do Liama, który nadal leżał na podłodze. 
- Liam, ja cię przepraszam, ale nic innego nie mogłam wymyślić. - pomogłam mu wstać. 
- Ty ... - spojrzał na mnie i się zawahał. - Bardzo miło mi cię poznać. Cieszę się, że z nami zamieszkasz. Hej chłopcy! - zwołał wszystkich do salonu. - To jest Taylor, nasza nowa stylistka, będzie z nami mieszkać, to ona zaatakowała mnie łyżką. - ostatnie słowa wypowiedział z gniewem. 
- Siema Tay! - krzyknął mi do ucha Louis.
- Tomlinson, bo ci zjem wszystkie marchewki! - pogroziłam mu. 
- Nie odważyłabyś się...! 
- Oj zdziwiłbyś się. - uśmiechnęłam się do niego. 
- Harry by mi je uratował, prawda? - Styles spojrzał na nas zdezorientowany. 
- Tak, tak, pewnie. - odpowiedział. 
- Chodź oprowadzę cię! - uśmiechnął się ochoczo Niall. 
- Jeden normalny. - skomentowałam tak żeby reszta usłyszała. 
Horan wziął moją torbę na górę, oh jaki dżentelmen. Pozazdrościć jego dziewczynie. 
- To jest pokój mój i Zayna, ten należy do Harrego i Louisa, a ten jest twój i Liama. - zostawił tam moją torbę i zbiegł na dół krzycząc, że jest Tarzanem, czyli jednak nie ma tu normalnych osób..
Ale czekaj, moment, wróć... mam mieszkać z Liamem? Nie żebym go nie lubiła czy coś, ale przecież on mi skonfiskuje wszystkie moje łyżki! 
Rzuciłam torbę gdzieś w kąt i rozwaliłam się na jednym z łóżek. Leżałam tak rozmyślając o tym jak to teraz będzie. Niby cieszę się, bo mam pracę i dom, ale jest mi także smutno, ponieważ jestem daleko od rodziny. Pochodzę z Teksasu, tam się urodziłam i wychowałam. Do Londynu przeprowadziłam się w moje 18 urodziny czyli 2 tygodnie temu i od razu dostałam pracę. Nie no, jestem boska. Moje rozmyślenia przerwał jakiś teletubiś, który wbił do pokoju. 
- Won z mego zacnego łóżka! - krzyknął Liam i skoczył na mnie. 
- Emm, już idę, tylko czy mógłbyś z łaski swojej zejść? 
- A co za to dostanę? 
- Kopa w dupę możesz dostać bez tych cyrków. 

............................................................................................

Hej ;)
jest pierwszy rozdział. Jak się podoba? 

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^