czwartek, 27 grudnia 2012

Mogę was o coś poprosić?

To jest mój drugi blogg: http://i-just-wanted-to-say-goodbye.blogspot.com/
i nie wiem czy jest sens go pisać... napiszecie mi czy się tam podoba? <3
i tu tez wbijajcie! Blog mój i mojej siostrzyczki: http://1d-onething.blogspot.com/
a tak poza tym, tu macie mój twitter: https://twitter.com/Claudiaaaa_1D
Z góry dziękuję ;)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 29 "Kocham cię, Liam."

Około rok później Rosalie wreszcie się obudziła, cała i zdrowa, na badaniach wyszło, że po raku nie zostało nawet śladu.
Zayn z Rosalie siedzieli właśnie w salonie, w swoim domku w Holmes Chapel razem z psem i królikiem i wymyślali dla nich imiona. Między nimi było już dobrze, nawet bardzo dobrze.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, Zayn wstał i przelotnie całując Rosalie w czoło poszedł otworzyć, chwilę rozmawiał z kimś w drzwiach, po czym Niall z Cassie i Kevinem zawitali w salonie.
- Rosalie! Rose! Jak to dobrze, że chociaż z Tobą jest dobrze! - krzyknęła ucieszona Cassie przytulając Rosalie. Kevin także podszedł chwiejnym kroczkiem do Rose i przytulił się do jej nogi. Dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła go na ręce. Bobasek słodko uśmiechnął się do niej i pocałował ją w policzek.
- Zizi, Zizi. - mówił pokazując ręką na Zayna.
- Tak, kochanie, to jest wujek Zayn, masz rację. - odpowiedziała Cassie uśmiechając się do Kevina.
- Lala? - zaczął niepewnie patrząc na Rosalie.
- Tak, Kevin, to jest ciocia Rosalie. - tym razem odpowiedział Niall.
- Jeej, jaki on kochaany. - przeciągnęła Rosalie patrząc na Kev'a. - A co z Taylor? Czemu nie przyszła z wami?
- Co? Jak niby miałaby przyjść z nami? - zdziwił się Niall.
- Zayn... nie powiedziałeś jej? - lekko uniosła się Cass. Chłopak spuścił głowę patrząc na swoje skarpetki. - Rosalie, skarbie, Taylor jest w psychiatryku, bo próbowała się zabić kilka razy... - mówiła Cassie ze łzami w oczach.
Rosalie stała tam cała zszokowana, nie odzywała się przez długi czas.
- Jak to Taylor w psychiatryku? Co? Ściemniacie.
- Nie, to prawda... - Cassie miała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - odezwał się Nialler i poszedł do drzwi.
Kevin na rękach Rosalie cały czas bawił się jej włosami, całował w policzki, czuł, że Rosalie jest smutna i chciał ją pocieszyć.
- Hej, Zayn! Justin do ciebie! - krzyknął Niall z korytarza, a już po chwili pojawili się razem w salonie. Normalnie to Rosalie zaczęłaby piszczeć na cały głos, ale nie teraz, nie dziś...
- Siema stary, a co ty tu robisz? - spytał Zayn witając się z Bieberem.
- No siema, siema. A co to do kumpla już wbić nie można? - odpowiedział.
Rosalie z Cassie poznały Justina, ale od razu po tym poszły razem na górę porozmawiać, Kevin został z chłopakami.
Gdy już wszyscy się zmyli Rosalie wzięła się za sprzątanie, właśnie myła talerze, gdy ktoś objął ją od tyłu całując w szyję.
- Zostaw to, kochanie. Rano posprzątasz. - wymruczał jej do ucha.
- Nie, nie chcę tego odstawiać, bo później tego nie zrobię... - odpowiedziała dziewczyna.
- No proszę cię.. - ciągnął Zayn, Rosalie wytarła dłonie i odwróciła się w stronę chłopaka.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Czemu to ukrywałeś? Myślałeś że się nie dowiem? - mówiła dziewczyna z lekkim wyrzutem.
- Kochanie, nie chciałem cię ranić...
- Czym mnie niby miałeś ranić? Tym, że powiedziałbyś mi że moja najlepsza przyjaciółka siedzi zamknięta w psychiatryku?
- Nie rozmawiajmy o tym teraz... - zaczął Zayn przykładając swoje czoło do czoła Rosalie i przyciskając dziewczynę do ściany wziął ją na ręce, a ona oplotła go w pasie nogami. - Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też kocham, Zayn. Tak bardzo.

-Liam-
Dzisiaj pierwszy raz odkąd ją tam zamknęli wpuścili mnie do niej, wziąłem głęboki wdech i powoli nacisnąłem klamkę drzwi, teraz znajdowałem się na dużej, białej sali, było tu kilkanaście jasnych, okrągłych stolików i wielkie okno z dużym parapetem. Rozejrzałem się jeszcze raz po całym pomieszczeniu i ujrzałem ją, siedziała przy najbardziej oddalonym stoliku, sama, wyglądała... niezbyt ciekawie... dobra, nie będę owijał w bawełnę, wyglądała tragicznie, miała włosy niedbale spięte w wysoki kucyk, grzywka spadała na jej piękne brązowe oczy zasłaniając przy tym połowę twarzy, miała na sobie lekko podartą bluzkę i spodnie dresowe. Przyglądałem jej się dłuższy czas, po czym ruszyłem w jej stronę. Uklęknąłem obok niej i spojrzałem jej w oczy. 
- Taylor, kochanie. Jak się czujesz?! - spytałem. 
Dziewczyna spojrzała na mnie i przytuliła mnie mocno. 
- Liam, Li, ratuj mnie, ja już tu nie daje rady... mam dość, to jakieś... to jakieś pieprzone więzienie.. - mówiła zapłakana wtulając twarz w moją szyję. 
- Kochanie, powiedz mi co mogę dla ciebie zrobić.. zrobię wszystko, o co tylko poprosisz.. - powiedziałem przez łzy. 
- Wyciągnij mnie stąd. - odpowiedziała patrząc mi w oczy. - O nic więcej nie proszę, tylko wyciągnij mnie stąd. 
- Powiedz mi tylko jak, a zrobię to nawet dziś. 
- Kocham cię, Liam. - powiedziała znienacka, tego się nie spodziewałem, chciałem tego, tak mocno chciałem usłyszeć od niej te słowa, od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem.. 
- A co z Harrym? 
- Powiedz mi po prostu, że też mnie kochasz, nie zważając na wszystko... 
- Kocham cię, Taylor, tak najbardziej na świecie, jesteś dla mnie wszystkim. - powiedziałem i wtuliłem twarz w jej szyję.
- Miałam tu bardzo dużo czasu do myślenia i odkryłam dwie rzeczy, pierwsza to że mój związek z Harrym nigdy nie miał sensu. Tak kochałam go, i spędziłam z nim na prawdę cudowne chwile, ale... jaki to ma sens, jeśli my się cały czas kłócimy, rozstajemy i znowu schodzimy? Taki związek nie ma przyszłości, a druga rzecz to to, że to ciebie kocham. - mówiła dziewczyna. 
- Koniec wizyt! Wszyscy odwiedzający są proszeni o opuszczenie budynku. - w głośnikach jeszcze rozbrzmiewał głos starszej kobiety, kiedy Liam podniósł głowię i patrzył teraz na Taylor. 
- Idź, wiem, że musisz, tylko błagam cię, wróć niedługo. - powiedziała dziewczyna i lekko musnęła jego usta. 
- Kocham cię, pamiętaj. - powiedział wstając, pocałował ją w czoło i ruszył w stronę wyjścia. Nadal nie mógł uwierzyć w to wszystko co tu się właśnie wydarzyło.
Wsiadł do samochodu i położył głowę na kierownicy. 
- Taylor mnie kocha, Taylor... ona... i mnie kocha? 
Po jakimś czasie ogarnął się wreszcie i ruszył do Nialla, Cassie i Kevina, tak strasznie lubił tego małego brzdąca, może dlatego że tak okropnie przypominał mu Taylor... Taylor, dziewczynę, która go kocha... To nadal było dla niego szokujące..

.......................................................................................................

Przepraszam, wiem że tragedia, ale nic nie mogłam wymyślić, kocham was skarby i dziękuję że jesteście ze mną ♥

czwartek, 20 grudnia 2012

Dziękuję ♥

Cześć dziewczyny __
jutro ma być PODOBNO koniec świata, a ja chciałam Wam podziękować, chociaż w to nie wierze, ale i tak Wam podziękuję
dziękuję za to że czytałyście mojego bloga i komentowałyście rozdziały pomimo że były chujowe,
dziękuję za to że byłyście ze mną i doradzałyście mi, 
dziękuję za to że dzięki Wam ciągnęłam całą tą historię nieudanej miłości, 
wiem, że już dziękowałam za komentarze, ale jeszcze raz chciałam podziękować, nawet nie wiecie jakie miłe są dla mnie wszystkie komentarze, nawet te które mają tylko jedno słowo. 
dziękuję za to, że nie krytykowałyście mnie, pomimo że długo nic nie dodawałam, 
dziękuję Wam za WSZYSTKO. 
Kocham Was dziewczyny ___ 
i jeszcze raz DZIĘKUJĘ

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 28 "More than this"

Liam powoli wszedł do sali, w której była nieprzytomna Taylor. Usiadł na krześle obok łóżka, chwycił chłodną dłoń dziewczyny i przyłożył do swoich ust, składał delikatne pocałunki na jej dłoni.
I'm broken do you hear me...
Chłopak położył głowę na klatce piersiowej dziewczyny i słuchał bicia jej serca. Pracowało bardzo wolno. Po policzku Liama spływały łzy, nie potrafił się pogodzić z tym, że traci ją z sekundy na sekundę.
I'm blinded cos you are everything I see...
Lekarze powiedzieli, że nie ma już dla niej żadnych szans, że oni nie mogą już nic zrobić. Jeśli miałaby przeżyć... to tylko cudem.
I'm dancing alone...
Liam teraz skupił swój wzrok na monitorze pokazującym pracę serca, linia była prawie prosta. W tym czasie do sali weszła jakaś nieokreślona osoba. Dopiero po chwili Liam zorientował się, że to Harry. Młodszy chłopak podbiegł do łóżka, na którym leżała Taylor i zaczął płakać w zagłębienie na jej szyi.
I'm praying that your heart will just turn around...
Z jednej strony Liam cieszył się, że Harry wybaczył Taylor, jednak z drugiej strony serce mu pękało gdy widział go teraz przy niej. Miał ochotę wybiec stamtąd i skoczyć z jakiegoś mostu, lecz nie mógł tego zrobić. Obiecał Zaynowi, że będzie przy nim, że będzie go wspierał...
And as I walk up to your door...
My heart turns to face the floor...
Liam puścił rękę Taylor, którą trzymał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. Wreszcie zebrał się na odwagę i się odezwał:
- Więc jej wybaczasz?
- Nie. - odpowiedział Harry ogarniając się trochę. - Nigdy jej nie wybaczę.
Cos I can't look you in the eyes and say...
- Wiesz co stary. Zawsze chciałem żeby Taylor pokochała mnie tak mocno jak kocha ciebie, żeby patrzyła na mnie z takim uwielbieniem, oddaniem. Ale uświadomiłem sobie, że nigdy tak się nie stanie, co prawda nie poddam się, bo kocham ją i znaczy dla mnie na prawdę bardzo dużo, ale jeśli ona miałaby być ze mną i być nieszczęśliwa, to z mniejszym bólem patrze jak wy obdarzacie się miłością, bo się kochacie, i ona jest szczęśliwa. Zrozumiałem, że nigdy nie będzie w stanie pokochać mnie tak mocno jak kocha ciebie. Ludzie są tylko ludźmi, każdy popełnią błędy i każdy zasługuje na drugą sznasę. Ona też, ponieważ jest tylko człowiekiem... - Liam zrobił na chwilę przerwę i spojrzał na Harrego.
When he opens his arms and holds you close tonight...
- Ja na prawdę... - zaczął znów Li. - Przepraszam cię stary, nie wiem jak mogłem się tak zachować, jestem dupkiem, nie musisz mi wybaczać, ale wybacz jej... - gdy Liam skończył mówić Harry podniósł się z miejsca i rzucił mu się w ramiona.
- Tak bardzo mi cię brakowało, twojego dobrego serca, twoich rad i pouczania mnie. - mówił Harry płacząc w ramię Liama.
- Mnie ciebie także brakowało Haroldzie, brakuje mi was wszystkich, brakuje mi One Direction, tak cholernie mi tego brakuje... jak mogliśmy to tak zjebać... coś na co pracowaliśmy przez długie lata...
It just won't feel right...
- Nie wiem stary, ale skończmy to wszystko. I zacznijmy od zera. Od nowa... - powiedział Harry podchodząc do łóżka, spojrzał na bladą twarz dziewczyny i ponownie zaczął mówić. - Ona nie zasługuje na takiego dupka jak ja. Zasługuje na kogoś takiego jak ty...
Cos I can love you more than this...
W jednej sekundzie serce Liama stanęło, a w następnej ostro przyśpieszyło. Nie wiedział co ma myśleć w związku z wypowiedzią jego przyjaciela... miał się cieszyć, czy może jednak płakać?
- Harry, co ty pieprzysz?! - spytał po dłuższej chwili.
When he lays you down I might just die inside...
- Mówię prawdę Liam, pieprzoną prawdę. Ty byś jej nigdy nie zranił, nigdy byś jej nie doprowadził do płaczu, gdybyś to ty z nią był... nie byłoby nas tutaj... nie umierałaby teraz na naszych oczach... - mówił Harry załamanym głosem.
- Harry. Nie mów tak! Nie obwiniaj siebie! Rozumiesz?! To nie jest twoja wina! - uniósł się Liam.
It just won't feel right...
Cos I can love you more than this...
Can love you more than this...
Liam wziął głęboki wdech po czym zwrócił się do Harrego:
- Kochasz ją?
Harry spojrzał na Taylor: Najbardziej na świecie.
Po tych słowach na ekranie, który kontrolował pracę serca pojawiła się linia całkowicie prosta. W całym szpitalu zgasły wszystkie światła, zgasło wszystko i po chwili znów się zapaliło, słychać było głośny krzyk dziecka.
Po tym wszystkim zapadła grobowa cisza.
If I'm louder would you see me...
Harry z Liamem wstrzymywali oddechy. Nie odzywali się, nie mrugali, po prostu tępo patrzyli na dziewczynę wstrzymując oddech.

-Zayn-
To było jakieś... nawet nie wiem jak to opisać... Bóg znów chce mi ją odebrać... Ale nie! Tym razem nie poddam się! Nie schowam głowy w piasek...
Szybko wbiegłem do sali i usiadłem na krześle obok jej łóżka chwytając jej chłodną rękę w obie dłonie. 
Would you lay down in my arms and rescue me... 
- Rosalie... ja wiem, że ty mnie słyszysz... kocham cię wiesz... - gdy do niej mówiłem usłyszałem głośne pikanie, tak jakby jej serce nagle ożyło, a kiedy przestawałem mówić linia była znów prosta. 
- Młody, to jakiś cud... - powiedział jeden z lekarzy, którzy weszli na salę. 
Cos we are the same... 
- Mów do niej. - rozkazał pewnym głosem. - Cokolwiek... 
Ledwo rozumiałem co mówił, to był dla mnie szok. 
- Kochanie, obudź się proszę... - wykrztusiłem. - Pamiętasz jak planowaliśmy naszą przyszłość... będziemy mieć piękny dom w górach nad ślicznym jeziorkiem... - urwałem na chwilę i spojrzałem na jej bladą twarz. 
You save me...
But when you leave it's gone again... 
- My będziemy siedzieć na ławce rozmawiając, a nasze dzieci będą biegać po ogrodzie, bawić się z psem i królikiem... nikt ani nic nie zakłóci naszego spokoju. Będziemy żyć długo i szczęśliwie ciesząc się naszą rodziną. 
Przejechałem kciukiem po jej policzku. Jej serce pracowało. Wszystko było dobrze, poza tym, że nadal się nie budziła. Nadal była w śpiączce.
- Kocham cię. - powiedziałem przytulając głowę do jej piersi.
And then I see you on the street...
-x-
Dni mijały, a dziewczyny nadal się nie budziły. Ze strony Taylor lekarze przyjmowali, że dziewczyna nie żyje, lecz Harry z Liamem nadal mieli nadzieję, nadal wierzyli i nie pozwalali jej odłączyć.
In his arms, I get weak...
Harry strasznie się bał, bał się, że przestaje kochać Taylor, że przez tą sytuację z Liamem jego uczucia do niej się zmienią, albo w ogóle znikną.
Około miesiąca później Taylor w końcu otworzyła oczy. Dziewczyna wcale nie cieszyła się z tego, że jednak przeżyła...
- DLACZEGO?! Ja się pytam kurwa dlaczego chcesz żeby osoba, która tak bardzo chce żyć i cieszyć się życiem umierała, a ja nie chcę żyć i gdybym mogła oddałabym za nią wszystko. Oddałabym jej moje życie, a ty mi na to nie pozwalasz?! - krzyczała Taylor w stronę nieba.
My body fails, I'm on my knees praying...
Taylor za każdym razem , gdy wychodziła ze szpitala próbowała się zabić, jednak zawsze udało jej się przeżyć. Cudem.
Reszta przyjaciół nie wiedzieli co mają z nią zrobić, jak mają jej pomóc... Lekarze proponowali wysłanie jej do psychiatryka, aż w końcu to zrobili.
Rosalie leżała w śpiączce, a Taylor była zamknięta w psychiatryku. I to miało być piękne zakończenie? Happy End jakiego nikt się nie spodziewał? Czy może jednak historia ciągnęła się dalej pomimo wszystkich przeciwności losu...?
Nie. Ta historia nie kończy się tak jak się zapowiada, "my stoimy w miejscu, lecz życie dalej płynie..."
When he opens his arms and holds you close tonight...
It just won't feel right...
Cos I can love you more than this...
When he lays you down I might just die inside... 
It just won't feel right...
Cos I can love you more than this...
Can love you more than this...

-Liam-
To jest jakiś pierdolony żart, w ogóle co się dzieje?! Osoba, którą kocham, bez wzajemności, ale to szczegół... ona... ona jest w psychiatryku, bo my, jej "przyjaciele" nie potrafiliśmy jej pomóc, nie potrafiliśmy do niej dotrzeć...
Podniosłem się z łóżka i przetarłem oczy. Byliśmy ostatnimi bliskimi jacy jej zostali... liczyła na nas... a teraz co... siedzi z... nawet nie wiem z kim, nie wiem jak się czuje, co u niej słychać... To okropne.
I've never had the words to say... 
Dziś obiecałem Cassie, że zajmę się Kevinem, długo się sprzeciwiała, ale w końcu się zgodziła.. jej także należy się trochę odpoczynku...
Przetarłem jeszcze raz oczy i wyszedłem z pokoju, w pomieszczeniu obok tak strasznie płakało dziecko, zajrzałem do środka, a że nikogo nie było wziąłem Kev'a na ręce i zszedłem z nim na dół. Nie bardzo wiedziałem jak się zajmować dzieckiem i trochę też liczyłem na to, że Harry mi pomoże... ale może sie nauczę i może... może chociaż na chwilę przestanę myśleć o tym wszystkim...
But now I'm asking you to stay...

-Harry-
Otworzyłem oczy i po raz kolejny ujrzałem puste miejsce obok siebie. Miałem już tego dość. Chciałem żeby w końcu wróciła i żeby wszystko się ułożyło...
Boże, dlaczego jej to wszystko robisz?! Co ona ci takiego zrobiła...?! Najpierw odbierasz jej rodziców, teraz chcesz odebrać jej przyjaciółkę, która jest dla niej jak siostra... Pozwalasz, aby próbowała się zabić, teraz pozwalasz żeby siedziała zamknięta wśród ludzi... chorych umysłowo... I patrzysz na to wszystko nic nie robiąc... bawi cię to?! A jeśli już cię to bawi to dlaczego ona...?! Weź mnie, a zostaw ją w końcu w spokoju i pozwól jej prowadzić normalne, szczęśliwe życie...
For a little while inside my arms... 
Przeszedłem się po pokoju. To był jej pokój, pamiętam go, przesiadywaliśmy tu praktycznie cały czas...
Przejechałem ręką po wielkim zdjęciu naszej trójki wiszącym nad jej łóżkiem... byliśmy wtedy tacy mali, a przede wszystkim tacy szczęśliwi...
Na szafce koło łóżka leżał jej laptop, cały poobklejany zdjęciami i naklejkami. Wspomnienia same powracały do mojej głowy...
And as you close your eyes tonight... 
- Teraz już nic nas nie rozłączy. - odezwała się Rosalie.
- Nasza trójka na zawsze. Damy radę, przetrwamy wszystko. - uśmiechnęła się Taylor.
- Kocham was dziewczyny. - powiedział chłopiec w burzy loków na głowie.
Wtedy myśleliśmy że świat będzie nasz, że będziemy zawsze razem i że nawet śmierć nas nie rozdzieli... a jednak...
I pray that you will see the light... 

-Zayn-
To wszystko było dobijające... nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić... Minęło pół roku, a Rosalie, moja Rosalie nadal nie otwierała oczu. Lekarze nie dawali jej żadnych szans... nawet jednej na milion, jednak ja wierzyłem, ze uda jej się, ona jest silna, pokona to. W końcu otworzy oczy i spojrzy na mnie.
Codziennie ją odwiedzałem, przynosiłem świeże kwiaty, jednak za każdym razem zastawałem to samo.
That's shining from the stars above... 
Rosalie zawsze chciała mieszkać w górach, nad ślicznym jeziorkiem, w domku z drewna z ogródkiem. Zrobiłbym dla niej wszystko, kupiłem dla niej taki domek, lecz na razie stał pusty... Chciałem być jak najbliżej niej, więc kupiłem niewielki domek w Holmes Chapel, miał ogródek, a w ogródku było niewielkie jeziorko . Było prawie tak jak marzyła, brakowało tylko gór i oczywiście... brakowało jej...
Usiadłem w salonie i włączyłem telewizor kładąc moje śniadanie na stole, w momencie pojawił się królik i pies, które także kupiłem, tak jak ona marzyła...
Spojrzałem jeszcze raz na to wszystko i rzuciłem widelcem, który trzymałem w ręce, po czym położyłem mój talerz na podłodze, ubrałem się i wyszedłem z domu, po drodze jak zwykle wstąpiłem do kwiaciarni i pobiegłem do szpitala.
-x-

When he opens his arms and holds you close tonight...
It just won't feel right...
Cos I can love you more than this...
When he lays you down I might just die inside... 
It just won't feel right...
Cos I can love you more than this...
Can love you more than this...

...........................................................................................

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, chujowy wiem, ale szlaban i tak dalej... ;( 
mam nadzieję że zrozumiecie, kocham was i przepraszam, że tak długo nie dodawałam... 

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 27 "Musiał to przetrwać."

- Taylor! Nie zostawiaj nas! Błagam! Otwórz oczy! Nie odchodź Taylor! - krzyczała zapłakana Cassie próbując wyrwać się z uścisku Zayna.
Lekarze właśnie przewozili zmasakrowane ciało Taylor na salę operacyjną, to był dla Cassie straszny widok, to był dla niej szok. Zayn próbował ją trzymać, ale ona szarpała się i wyrywała.
- Zayn! Puść mnie kurwa! Spierdalaj i puść mnie! To jedyna osoba która mi została na świecie! Rozumiesz kurwa!? Nie dam sobie bez niej rady! - Cassie powoli przestawała się rzucać, Zayn był zbyt silny. - Błagam. Puść.. - mówiła załamana dziewczyna.
Gdy drzwi od sali zamknęły się Zayn obrócił Cassie w swoją stronę i przytulił mocno. Dziewczyna płakała w jego ramię, po jego policzkach także spływały strumienie łez.
Cassie była niepełnoletnia, była... można powiedzieć że była jeszcze dzieckiem, zadaniem Zayna w tej chwili było się nią zaopiekować. Pomimo że nie była dla niego kimś szczególnie bliskim, Rosalie traktowała ją jak młodszą siostrę, kochała ją, Taylor także. Zayn czuł się teraz zobowiązany zajmować się Cassie i Kevinem. Pomimo że był na skraju załamania, na granicy wytrzymałości... nie mógł się poddać tak jak poddała się Taylor, nie teraz kiedy ktoś go potrzebuje. Był wrakiem człowieka.
Stracił miłość. 
Stracił przyjaźń. 
Stracił sens swojego życia, które nadal musiał ciągnąć. Pomimo że nie miał dla kogo żyć, po co żyć. Musiał żyć.  
Musiał być silny. 
Musiał to przetrwać. 
Musiał być teraz dla Cassie oparciem, bratem, przyjacielem. 
Musiał jej pomóc, tylko jak miał jej pomóc skoro nie potrafił pomóc sobie?
Potrzebował wsparcia, osoby, która podniesie go na duchu, co w tym momencie według niego było niemożliwe, ale pomyślał, że warto spróbować. 
Gdy Cassie i Kevin zasnęli Zayn wymknął się po ciuchu przed budynek. Wyciągnął jednego papierosa i odpalił, po czym wybrał numer do Harrego. Zayn dzwonił kilka razy, lecz Styles nie odbierał. Malik przez chwilę przypatrywał się wyświetlaczowi swojego telefonu aż w końcu zebrał się na odwagę i wcisnął zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach w telefonie rozbrzmiał głos Payna. 
- Zayn? Facet, jest 4 rano, co ty ode mnie o tej godzinie chcesz? A... Zayn!? Co się stało?! Stary... - mówił Liam, gdy usłyszał szloch Zayna.  
- Liam, błagam cię, przyjedź tu. Zrób to dla mnie, zrób to dla Taylor..
- Ale Zayn, co się stało?!
- Wytłumaczę ci na miejscu. Holmes Chapel, szpital Maksymiliana. - powiedział Zayn do telefonu czytając z tabliczki. Liam rozłączył się, szybko wyskoczył z łóżka, ubrał się, wsiadł w samochód i pojechał. 
W szpitalu był po niecałych dwóch godzinach, ulice były puste, a on jechał najszybciej jak mógł. 
Wbiegł do środka i od razu zobaczył Zayna. Siedział z dzieckiem na rękach i nucił pod nosem jakąś kołysankę. Liam szybko podbiegł do niego i dopiero wtedy zauważył Cassie. Spała, widać było że jest roztrzęsiona. 
- Zayn! Co się stało?! - nawijał Liam klęcząc przy Zaynie. 
- Stary... Liam... Ja już nie daje rady. To jest jakiś pierdolony żart... - mówił Zayn ze łzami w oczach. 
- Ale co się stało?
- Rosalie ma raka... nie... ona nie żyje, a Taylor, ona... rzuciła się z klifu jak się o tym dowiedziała... - powiedział Zayn chowając twarz w dłoniach. 
Liam opadł na ziemię, przyłożył dłonie do skroni powstrzymując się od krzyku. 
- Liam, musisz, musisz mi pomóc... Ja wiem że to dla ciebie trudne, ale błagam! - mówił Zayn przez łzy. 
- Zayn. Na mnie zawsze możesz liczyć. - udało się wykrztusić Liamowi. 
Obaj chłopcy długo siedzieli w ciszy. W szpitalu nie było słychać nic poza nuceniem Zayna. 
"Can anybody hear me?
Or am I talking to myself?
My mind is running empty"


-Niall-
Niall spędzał święta rodzinnie. Z samego rana wszedł do salonu, a tam cała rodzina oglądała wiadomości. 
- Dzień Dobry! - przywitał się z uśmiechem, ale gdy zobaczył i usłyszał co leciało w telewizji uśmiech od razu zszedł z jego twarzy. 
Usiadł na kanapie, napisał sms'a do Louisa i Harrego: 
"Kanał 7. SZYBKO!"    
i wrócił do oglądania:
- Nie znamy dokładnych przyczyn pobytu Rosalie Carter w szpitalu, ale wiemy, że Zayn Malik cały czas przy niej jest. Szpital w niewielkim miasteczku Holmes Chapel jest oblegany przez fanów i paparazzi. Wszyscy czekają na jakiekolwiek wieści, na temat rzekomej śmierci Rosalie Casrter i... Taylor Adams. W szpitalu aktualnie przebywa też Liam Payne i rodzeństwo Taylor. A gdzie reszta paczki? Co prawda mamy święta i są skłóceni, ale czy to nie... 
Niall szybko poderwał się w miejscu i pobiegł na górę, szybko się ubrał, wziął jakieś ciastko i zbiegł na dół.  Oczy całej rodziny były zwrócone w jego stronę. 
- Przyjaciele mnie potrzebują! Adios i Wesołych Świąt! - krzyknął wybiegając z domu. 
-x-  

- Kochałeś Taylor. - bardziej stwierdził niż spytał Zayn. 
- Zayn, ja nadal ją kocham. - powiedział Liam. 
- Rozumiem, ale nie musiałeś robić tego żeby Harry z Taylor się rozstali i żebyś miał ją dla siebie. - wypomniał Liamowi Zayn. 
- Zayn, nadal mnie nie znasz..? Masz mnie za takiego gnojka? - spytał z żalem Li. 
- To czemu to zrobiłeś? 
- Byłem pijany. Pierwszy raz w życiu byłem pijany. Popełniłem błąd, tak?! I żałuję jak cholera! Nie mogę zapomnieć, a wy... wy na prawdę tak myślicie?! Na prawdę macie mnie za takiego dupka... po tylu latach przyjaźni... - mówił z lekko uniesionym głosem Liam. 
 Zayn spojrzał na na Liama przepraszająco. 

-Louis-
Czego on chce ode mnie o... która była godzina? Mniejsza, ale na pewno wcześnie. Zwlekłem się z łózka i włączyłem tv. 
- Rzekomej śmierci Rosalie Carter i... Taylor Adams. 
Więcej nie potrzebowałem, zbiegłem po schodach, pożegnałem się z rodziną, ubrałem płaszcz i wybiegłem z domu. Chuj że byłem w piżamie! Przyjaciele mnie potrzebują! 

-Harry-  
Dostałem sms'a od Nialla, tak dawno skurwiela nie widziałem. Uśmiechnąłem się do wyświetlacza i jak kazał tak zrobiłem. Kanał 7. Wiadomości. 
Ale chwila, czy to nie Holmes Chapel?! Szpital w Holmes Chapel! Ale na chuj tam tyle ludu... 
Zdołałem wychwycić pojedyncze słowa reportera... momentalnie zesztywniałem... 
"Śmierci..."
"Rosalie..." 
"Taylor..."   
Wybiegłem z pokoju nie oglądając się za siebie. Po drodze zdołałem zgarnąć tylko jakąś bluzę i kluczyki od samochodu. Nie żegnając się z nikim wsiadłem w auto i odjechałem. 


        .........................................................................................................................................

Ode mnie: Wiem że i tak połowa nie przeczyta, ale i tak napiszę... kilka osób pytało mnie czy w moim opowiadaniu chodzi o Taylor Swift... NIE. TO NIE JEST ŻADNA TAYLOR SWIFT.. TO POSTAĆ KTÓRA ZRODZIŁA SIĘ W MOJEJ GŁOWIE . Z NIKĄD NIE OD ŻADNEJ PIOSENKARKI CZY KOGOŚ... TAK PO PROSTU. 
Jak ktoś to przeczytał, dziękuję ♥ . 

sobota, 1 grudnia 2012

Infooo.

To znowu ja XD . Cześć dziewczyny <3
Wy się biedne stresujecie a ja wam nie napisałam... PRZEPRASZAM... jestem złaa ;((
To nie jest koniec opowiadania .
Nie zdradze wam co będzie dalej, ale to nie jest koniec.
Teraz mam szlaban więc na razie nic nie dodam, ale jak mi się szlaban skończy to oohohohohoh. XD
Polecą rozdziały ^^
A teraz przepraszam że się tak rozpisałam i że was wcześniej nie poinformowałam.
Spadam już... i jak coś to mnie tu nie było !!! XDD
Trzymajcie się ! <333

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 26 "Zbliżamy się do końca"

Od autorki; jak będziecie czytać to polecam sobie włączyć najpierw to; http://www.youtube.com/watch?v=HnByAFUzHOk, a później to; http://www.youtube.com/watch?v=N-MgRkSh5Xk
Miłego czytania ;333
_________________________________________________________________________  

Prawdziwa przyjaźń połączyła je
Walczyły do końca, choć brakło sił
Rose nie chciała by każdego dnia
Taylor patrzyła jak upada tak
Pomyśl jaki to był dla nich ból
Wiedząc, że w końcu Rose odejdzie znów
Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas
że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal...

Noc Rose sama siedzi znów
Przypomina sobie chwile w których już
Nie przeżyje nigdy więcej drugi raz
Za szybko ściga ją ten czas
Planowali, z Zaynem że przez życie razem będą iść
Lecz Bóg inaczej rozplanował ich
Nadchodził dzień wizyty w którym dowie się,
Czy jej plany miały zmienić bieg
Taylor cały dzień przy niej była
Wciąż ocierała jej łzy
Gdy w końcu potwierdziło się,
że Rose przez raka miała skrócić
życie swe
Tay nie odstępowała jej na krok
Chciała być przy niej cały rok,
W którym tyle miało zmienić się
Już nigdy nie będzie tak samo nie...

Prawdziwa przyjaźń połączyła je
Walczyły do końca, chociaż brakło sił
Rose nie chciała by każdego dnia
Taylor patrzyła jak upada tak
Pomyśl jaki to był dla nich ból
Wiedząc, że w końcu Rose odejdzie znów
Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas
że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal...

Dalej zegar bił, a poprawy brak
Jej ciało z dnia na dzień straciło blask
Mimo, że organizm walczył cały czas
Rose była jedną z najszczęśliwszych gwiazd
Zayn całe dnie spędzał obok niej
Z zatartym tchem patrzył w oczy jej
Nieważne, że kończył jej się czas
Dopóki byli razem, mogli radę dać
Mijały dni, gorzej z nią
Zbliżamy się do końca choć...
Wie, że z życiem musi żegnać się
Odchodzi szczęśliwa, bo Zayn przy niej jest
Uczucie pomogło jej pokonać strach, walczyć tak
Zayn pod koniec pocałował ją i
szepnął do jej ucha: "Zawsze razem, mimo to..."

Prawdziwa miłość połączyła ich
Walczyli do końca, chociaż brakło sił
Rose nie chciała by każdego dnia
Zayn patrzył jak upada tak
Pomyśl jaki to dla nich ból
Wiedząc, że wkrótce Rose odejdzie znów
Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas
że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal...
Odejdzie w dal...

To był dla Rosalie najgorszy czas w życiu
Nie, to nie prawda, to były jej najszczęśliwsze miesiące, pomimo nieuleczalnej choroby cieszyła się życiem, i szczęściem Zayna, że mógł znów z nią być. Długi czas nie mówiła mu o swojej chorobie, ale w końcu się wydało. Rose widziała strach w oczach Zayna, ale pomimo wszystko nie odszedł. Został z nią do końca. To była prawdziwa miłość, której nawet śmierć nie rozłączy. Kochał ją i wspierał zawsze i wszędzie.
Taylor także, była przy Rosalie cały czas. Nie odstępowała jej. Była dla niej pocieszeniem, przyjaciółką, siostrą, oparciem w gorszych chwilach, ale pod koniec już sama Taylor nie dawała rady i Rosalie to widziała, Tay powoli załamywała się, zamykała się w sobie, wpadała w depresję. Rosalie bała się o nią, ale Taylor za każdym razem mówiła że nic jej nie będzie, ale gdzieś w środku pękało jej serce na samą myśl o tym że miała stracić osobę którą kochała, która była dla niej jak siostra, która zawsze powstrzymywała ją od robienia głupot, albo robiła je razem z nią, za którą gotowa była wejść w ogień. I gdyby Rosalie postanowiła skoczyć z wieżowca, Taylor skoczyła by razem z nią.

24 grudnia 2011 roku Rosalie odeszła. To była Wigilia, śnieg prószył delikatnie, pięknie ośnieżone białe choinki przed domem świeciły się wszystkimi kolorami tęczy, także śnieżny bałwan przed domem świecił na różne kolory, w domu świeciły się światła, był już późny wieczór, ślicznie przystrojona choinka, stół, kolacja wigilijna zdążyła już wystygnąć, prezęty pod choinką czekały na rozpakowanie, świeczki wypalały się już powoli, właśnie leciała ostatnia kolęda w radiu. Lecz tam nikogo nie było. Wszyscy siedzieli w szpitalu.
 Zayn nie dopuszczał do siebie myśli że ona odeszła, lekarze reanimowali ją pomimo że jej serce jakiś czas temu przestało bić. Stanęło w miejscu, opadło z sił, nie dało już rady dalej walczyć z chorobą.
Taylor nie wiedziała co się w okół niej dzieje, dziewczyna czuła się jakby czas stanął w miejscu, cały jej świat zawalił jej się na głowę. Wiedziała co ma zrobić, to było jedyne wyjście. Wybiegła ze szpitala i stanęła na środku parkingu, czuła jak myśli rozpychały się w jej głowie, śnieg prószył jej prosto w zapłakaną twarz, a ona rzuciła się biegiem w stronę parku. Nikogo w nim nie było, wszyscy szczęśliwie, rodzinnie spędzali Wigilię, a ona cierpiała, straciła swoje jedyne pocieszenie w trudnych chwilach, co prawda, Cassie była jej siostrą, ale nie potrafiła jej pomóc, zrozumieć. 
Taylor dobiegła do urwiska na wschodniej stronie parku, spojrzała w dół, będzie spadać długo, ale przynajmniej zderzenie z ziemią nie będzie bolesne, bo umrze od razu. Napisała do Cassie krótkiego sms'a z przeprosinami. Wybrała numer Harrego i oczekiwała kilka sygnałów. 
- Hallo? - odezwał się jego głos, którego nie słyszała tak dawno. 
- Kocham cię Harry. Tak najbardziej na świecie. Rosalie też kocham. Nadal ją kocham. Pomimo że już jej nie ma. Kocham was oboje. - powiedziała zapłakanym głosem, ostatni raz spojrzała w dół i rzuciła się w przepaść z telefonem przyłożonym do ucha. Słyszała głos Harrego, nie rozróżniała słów które do niej mówił. Poczuła mocne zderzenie.
Zdołała jeszcze tylko wypowiedzieć do słuchawki ciche "Na prawdę. Kocham was." 
To były jej ostatnie słowa. Po nich jej oczy zamknęły się. 
Już na zawsze?

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 25 "Ona... ona jest w ciąży..."

Taylor siedziała już w swoim pokoju, w rodzinnym domu. Holmes Chapel tak cholernie przypominało jej o nim, te wszystkie wspomnienia, te chwile spędzone razem, które już nigdy się nie powtórzą. Tak bardzo go kochała i wiedziała że pomimo wszystko nigdy o nim nie zapomni. Otworzyła swojego laptopa, tak dawno go nie używała, cały był poobklejany, różne napisy, zdjęcia, Taylor i Rosalie, Taylor i jej rodzeństwo, a na samym dole zdjęcie jej i Harrego jak się całują i wielki napis "Forever". Dziewczyna otarła łzy, które spływały po jej policzkach, nie, nie zamierzała tego zdejmować, to pamiątki, które są bezcenne, jedyne w swoim rodzaju..
Taylor weszła na twittera, kolejne groźby, obraźliwe tweety od fanek chłopców, nie przejmowała się nimi zbyt mocno.. nie miała żalu do tych dziewczyn, rozumiała je, napisała po prostu:
"Chciałyście, macie, odchodzę. Opiekujcie się Harrym, bo to na prawdę dobry i troskliwy chłopak."  przez chwilę patrzyła jak liczba jej interakcji leci w górę, nie chciała tego wszystkiego czytać, ale coś ją podkusiło. Niektóre tweety były treści takiej jak zwykle:
"Zgiń szmato." 
"Wreszcie Harry przejrzał na oczy." 
"PARTY HARD."
ale nie wszystkie, była bardzo duża ilość treści:
"To smutne. Może da się to jednak uratować." 
"Bądź silna, dacie radę." 
"Wierzymy w was. Jesteście stworzeni dla siebie." 
To było dla niej szokujące, zawsze życzyły jej śmierci, a teraz ją pocieszają, napisała jeszcze krótkie podziękowania za wsparcie, zajrzała na profil Harrego, napisał tylko:
"Szok to mało powiedziane..."
czyli Liam mu powiedział... dziewczyna bała się o nich... jak Harry zareaguje... a Zayn... strach myśleć.
Taylor zamykała laptopa kiedy do jej pokoju wbiegła Rosalie cała zadyszana. Szybko podeszła do Taylor, usiadła obok niej na łóżku i pokazała jej artykuł, który znalazła w internecie.
Taylor wzięła laptopa i zaczęła czytać:
ONE DIRECTION : CZY TO KONIEC ICH SŁAWY?!
Doszły nas słuchy, że sławny w tym roku zespół One Direction rozpadł się. Nie znamy dokładnych powodów, ale jest to potwierdzone przez ich managerów. Cała trasa koncertowa została odwołana, a co z pieniądzami za bilety? A co z fankami? Czy chłopcy postanowili to tak po prostu porzucić? Tego jeszcze nie wiemy. Ale musiał być tego jakiś powód. Może to zerwanie Harrego z dziewczyną, może to kłótnia, a może to po prostu było ustawione? Chłopcy mieli zarobić, pokłócić się i rzucić karierę...
Ostatnio chłopcy byli widziani pod hotelem w USA, najpierw wybiegł z niego zdenerwowany Zayn, ominął fanów nie rozmawiając z nimi ani nie rozdając autografów, chwilę po Zaynie wybiegł Harry, zatrzymał się przy fanach, a następnie najszybciej jak umiał udał się na poszukiwanie przyjaciela. Z tego co nam wiadomo kilka godzin później obaj chłopcy próbowali wrócić niezauważeni jednak nie udało im się to. Harry był bez koszulki, a Zayn miał owiniętą dłoń jego koszulką, obaj byli zakrwawieni, i roztrzęsieni. Czyżby przyjaciele pobili się? Nie, raczej nie, nie wyglądało na to żeby byli pokłóceni. Ale wracając do tematu, około pół godziny po tym jak Harry z Zaynem wrócili z hotelu wyszedł Liam, po Liamie  Louis, następnie Harry z Zaynem, a około godziny później jako ostatni wybiegł zapłakany Niall. Wszyscy ciągnęli za sobą walizki i nie byli w najlepszym humorze. Widać było jak każdy z nich cierpi na swój sposób. Mamy nadzieję że wszystko się ułoży. 

Taylor spojrzała na Rosalie i przytuliła się do przyjaciółki, jak na razie zostały same. Jak wróci Cassie z Kevinem, zostaną sami we czwórkę, i to będzie koniec historii pięknej miłości, która miała trwać wiecznie. To będzie koniec bezgranicznej przyjaźni i zaufania jakim darzyli się chłopcy. To będzie koniec szczęścia, radości, a początek bólu, smutku i cierpienia, ale może ktoś z nich zdoła się pozbierać, zacząć nowe życie, być szczęśliwym na nowo. 


-2 miesiące później- 
-Harry- 
Dziś pierwszy raz od około dwóch miesięcy wszedłem na twittera. Dużo, bardzo dużo... bardzo, bardzo dużo... w chuj dużo fanek do mnie pisało. Żadnej nie odpisałem, nie miałem siły, jeszcze jest za wcześnie.
 Napisałem tylko: 
"Nadal w to kurwa nie wierzę. Szok że ja pierdole."
Wszedłem w różne nowości na YouTube i natknąłem się na najczęściej oglądany filmik ostatnio. Długo się ładował, a kiedy zobaczyłem tą twarz chciałem go od razu wyłączyć, jednak coś mnie zatrzymało. Taylor patrzyła na nasze wspólne zdjęcie i śpiewała piosenkę, którą napisałem specjalnie dla niej. Pamiętam to jakby to było wczoraj. A nie było. To już przeszłość. 
Ale to nie Taylor wstawiła to nagranie. Ona nawet pewnie nie wiedziała że ktoś ją nagrywa... A wpis pod filmikiem brzmiał:
"Harry, jeśli to obejrzałeś... zadzwoń do mnie. Cassie." 
Obracałem telefon w palcach i już miałem zadzwonić kiedy ktoś nagle objął mnie od tyłu i pocałował w szyję. Miałem tą cholerną nadzieję że to Taylor chociaż to było niemożliwe. 
- Cześć skarbie. - powiedziała Jasmin. - Co tam oglądasz? 
- Nic ciekawego, jakaś dziewczyna wybija się na YouTube. 
- Nie widziałam. Włącz. 
- Nie ma co oglądać. - już chciałem zamknąć laptopa kiedy mnie powstrzymała. 
- Skoro Harry Styles to ogląda to musi być ciekawe. Proszę... - mówiła i oblizując usta chwyciła mnie za krocze. Włączyłem jej ten pieprzony filmik i udałem że ktoś do mnie dzwoni żeby się od niej uwolnić. Podszedłem do okna i podziwiałem jej piękny głos dobiegający z głośników laptopa dopóki szpetota się nie odezwała. 
- Umiem lepiej śpiewać. - powiedziała dumnie Jasmin pudrując sobie cycki, których prawie w ogóle nie miała. 
Ta, hahahahahhaha, na pewno ona umie śpiewać i do tego jeszcze lepiej od Tay, hahahhahaha chyba w dupie u słonia. Dojebała lepiej niż wtedy kiedy powiedziała że jest ładniejsza od lam. 
Spojrzała na mnie wyczekująco. 
- No, dobrze. Podjadę. Na razie. - powiedziałem do telefonu. 
- Muszę jechać do... sklepu. Po... podpaski. - powiedziałem, zgarnąłem kluczyki i wyszłem z pokoju. 
- Kochanie, czekaj! Jadę z tobą! Właśnie mi się skończyły. Pomożesz mi wybrać. - krzyknęła Jasmin idąc za mną. Ja pierdole?! Mam jej pomagać wybierać podpaski czy mi się kurwa wydaje?! 

-Zayn- 
Leżałem na łóżku przytulając Jessicę, ale to w ogóle nie było to samo co przytulanie Rosalie, z nią zawsze się coś działo, nigdy nie nudziliśmy się i zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. A Jessica... to całkowite przeciwieństwo Rosalie. Jest wredna, plastikowa i nie wiem dlaczego z nią jestem... pewnie dlatego że jestem idiotą, ale pomijając to mam dość jej gadania, jadę do Harrego. 
- Sorry, mała. Muszę spadać. - powiedziałem wstając z łóżka. 
- Już? Chwilę temu przyszedłeś... - mówiła robiąc "dzióbki" i klepiąc miejsce obok siebie. 
- Tak, jeśli 3 godziny 34 minuty i 29 sekund można nazwać chwilą.. - powiedziałem przewracając oczami.
- Ooo, jakie to słodkie, liczysz każdą minutę spędzoną razem... - zachwycała się Jessica. Taaa, i zapisuję to w moim różowym pamiętniczku... 
Wstała, podeszła do mnie, objęła za szyję i chciała pocałować. 
- Sorry, ja spadam. Trzymaj się. - powiedziałem wywijając się z jej objęć i najszybciej jak się dało wybiegłem z jej domu. 
Wróciłem najszybciej jak mogłem do naszej chaty, ale Harrego nie było. Rozjebałem się w salonie i włączyłem telewizor. Same nuuudy, na kanałach muzycznych leciało samo chujstwo typu: Gossip czy Cody Simpson. No jak, ja się kurwa pytam jak ktoś może czegoś takiego słuchać?! Przełączyłem na jakieś wiadomości. Ja, Zayn Malik oglądam wiadomości?! Co się ze mną dzieje?!
- Czy Perrie Edwards jest naturalna? - nawijała prezenterka. Ja pierdole. Lepszych tematów nie mają...?! Już miałem wyłączyć te głupoty gdy zobaczyłem znajomą twarz... To była Taylor... i Rosalie!
-x-

 Zayn pogłośnił tv na full i siedział pochylony do przodu i wpatrzony w ekran. Ktoś mógłby go okraść, a on by nie zauważył. 
- Jak widzimy była dziewczyna Harrego Stylesa stała się ostatnio dość popularna dzięki filmikowi z jej udziałem, który znalazł się w internecie. Dziewczyna śpiewała piosenkę nikomu nie znaną, i z tego wszystkiego wynika że to przez nią rozpadło się One Direction. Ale, wracając do tematu, dziewczyna była widziana pod gabinetem prywatnego lekarza, prowadziła swoją przyjaciółkę i widać było że obie dziewczyny były załamane i zszokowane. Jak myślicie, o co mogło chodzić? Czyżby Taylor była w ciąży? A może jej przyjaciółka? Mimo wszystko widać było że mieli się ku sobie z Zaynem... Jeśli wiecie coś więcej, piszcie do nas, na numer widniejący poniżej. - Zayn zerwał się i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. Robił kółka tam i z powrotem coraz bardziej zdenerwowany. 
- Zayn? Co jest? - spytał Harry wchodząc do pokoju. 
- Ona... ona jest w ciąży... - mówił zestresowany. 
- Co?! Jessica jest w ciąży?! Gratuluję! Hazzuś! Zróbmy sobie dzidzi... - zaczęła sie jarać blondyna. 
- Zamknij się. Tu nie chodzi o tą drugą dziwkę. - powiedział wkurzony Harry i zwrócił się do Zayna. - Stary, co się dzieje? - spytał Styles. 
- Harry. Rosalie.. bo ona.. ona jest w ciąży. - powiedział roztrzęsiony Zayn. 
- To twoje dziecko? - spytał Harry. 
Zayn spojrzał na Jasmin znaczącym wzrokiem. Harry szybko zrozumiał, objął Jasmin ramieniem i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. 
- To na razie kotku, jutro wieczorem. Pamiętaj. Przygotuj się. - mówił uwodzicielsko Harry. 
- To papa skarbie. - odpowiedziała Jasmin i chciała go pocałować, ale on zatrzasnął jej drzwi przed nosem. 
- Jak ja nie dzierżę tej dziwki... - mówił sam do siebie wracając do salonu. Zayn siedział na kanapie z twarzą schowaną w dłoniach. 
- To nie może być moje dziecko stary. Nie spałem z Rosalie. - powiedział Zayn. Harry spojrzał na niego zamyślony. 
- Myślisz że to może być dziecko Louisa? - spytał po chwili Styles. 
- Stary ja nie myślę, ja to wiem.  
- Ale skoro nie jesteś już z Rosalie to o co ci chodzi? Bo trochę nie rozumiem? - spytał Harry. Kłamał. Rozumiał wszystko dokładnie. Rozumiał każde słowo które wypowiadał Zayn. Wiedział o co mu chodzi, bo sam miał tak samo. Nadal kochał Taylor, ale miał do niej straszny żal dlatego się nie przyznawał. 
- Harry, ja ją kocham. Rozumiesz?! Kocham ją nad życie. Chuj mnie obchodzi czy spała z Louisem, czy z Niallem, czy z Liamem czy nawet z tobą. Kocham ją. Po prostu. Chuj mnie obchodzi z kim ma to dziecko, jadę do niej i będę je wychowywał jak własne.  

-Rosalie- 





Mam raka.





Nie ma już dla mnie ratunku.
 
 
 
 
 
Umieram.





To już jest koniec.





sobota, 17 listopada 2012

Infoo .

  SIEMKAA. 
To ja Klaudia, ja pierdole, przecież to muszę być ja bo kto by inny. No ale mniejsza, jest sprawa, chcecie żebym ciągnęła to dalej czy zakończyła teraz? Czy może macie jeszcze jakiś inny, własny ciekawy pomysł? A tak na marginesie to czyta to ktoś w ogóle?  
POMOCY.


piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 24 "Ja odchodzę"

- Zayn, przestań, proszę cię. Zostaw. - ciągnął Harry, Zayn bezsilnie opadł w ramiona Harrego. Nie odzywał się nic, miał zamknięte oczy i nie kontaktował. Harry spanikowany usiadł na ławce, objął Zayna ramieniem i zaczął do niego mówić, ściągnął z siebie koszulkę, podarł ją i owinął delikatnie rękę Zayna skrawkami materiału. Po kilku minutach Zayn otworzył oczy i spojrzał na Harrego po czym wyciągnął papierosa i odpalił go sycząc przy tym z bólu, zerkał co chwilę na Harrego nieprzeniknionym spojrzeniem.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytał Zayn patrząc gdzieś w przestrzeń.
- Bo się o ciebie martwię stary. - odpowiedział Harry. - I zostaw te fajki. Nie niszcz sobie życia. - powiedział Styles i wyrzucił papierosa którego Zayn trzymał w ręce.
- Harry, mam zerwać z Rosalie?
- Mnie się pytasz? Ja nie mogę zadecydować za ciebie, posłuchaj co podpowiada ci serce, ale nie ignoruj także rozumu. Twoje serce i rozum mogą się dogadać tylko musisz im w tym pomóc. - mówił Harry.
- Stary, jak? Tak, Rosalie mnie zdradziła, i jestem na nią wściekły za to, ale ją kocham, jest miłością mojego życia i pomimo wszystko nadal zrobiłbym dla niej wszystko. - ciągnął Zayn.
- I widzisz, masz odpowiedź. To nie było takie trudne.
"Zdziwiłbyś się jakie to kurwa trudne jakbyś był w mojej sytuacji" - pomyślał Zayn.
Siedzieli jeszcze długo w tym parku, ale później wreszcie wrócili do hotelu. W salonie czekał na nich Liam.
- Wróciliście. - powiedział. - Co ci się stało? - spytał zszokowany patrząc na Zayna. Ten tylko wzruszył ramionami i usiadł na kanapie włączając telewizor.
Harry nadal stał w drzwiach patrząc na telefon.
- Harry.. - zaczął Liam i spojrzał na niego wzrokiem przepełnionym bólem i wyrzutami sumienia.
- Tak? - spytał Harry odrywając wzrok od telefonu i patrząc na Liama.
- Harry... bo.. ja.. bo ja... no wiesz.. - mówił Liam pocierając kark, Harry patrzył na niego tak jakby wiedział co go czeka, co Liam chce mu powiedzieć. Zmrużył oczy i zacisnął pięści gotowy do przyjęcia ciosu.
Głucha cisza i dudniące w uszach słowa Liama, pomimo że był przygotowany to było dla niego potworne, okrutne, niezrozumiałe. Teraz wiedział jak czuje się Zayn, zagubiony, opuszczony, zdradzony, zaniedbany, zszokowany, zrozpaczony, wściekły, załamany. To jedne z nielicznych emocji które teraz przeżywali Zayn z Harrym. Jedne z tych najmniej bolesnych.
- Harry, przepraszam, na prawdę, nie chciałem... to... jestem dupkiem... to mało powiedziane. Ja nie dam rady tak dłużej. Ja odchodzę... - powiedział Liam, wziął swoje walizki i wyszedł. Do Harrego nie docierały słowa Liama, nikt nie mógł go zatrzymać, Louis także odszedł. One Direction, zespół który miał stać się legendą, przetrwać wszystko rozpada się. I nikt nie może temu zaradzić. To po prostu koniec.
Zayn z Harrym spakowali swoje walizki i wyjechali. Został tylko Niall, jedyny, niczego nieświadomy, niewinny. Ale co on sam zdziała. Zostało mu tylko odejść, tak jak pozostali.. Zapłakany blondasek poszedł spakować swoje walizki. Ostatni raz spojrzał na to wszystko. To miało być coś. To miała być ich wspólna sprawa, ich życie, mieli iść w jednym kierunku, nie udało się. Niall nie mógł w to uwierzyć.
- Co się z nami stało.. - powiedział, otarł łzy spływające po jego policzkach i wyszedł z tą pieprzoną świadomością że stracił przyjaciół, którzy byli dla niego jak bracia, stracił coś co kocha i ludzi których kochał...
To miał być na prawdę koniec?!

Rozdział 23 "Strużki krwi kapały powoli na buty Harrego"

-Harry-
Kiedy witałem się z Louisem, Liamem i Niallem myślałem że wszystko jest dobrze, jak zwykle. Jednak kiedy wszedłem do pokoju... nie było w nim ani Taylor ani jej ciuchów. Od razu pobiegłem do Liama i wydarłem się na niego że nie pilnował mojej dziewczyny. Zayn też chodził po pokojach zbulwersowany, dzwonił, pisał sms do Rosalie, a ja do Taylor.
Godzinę później Taylor wreszcie odebrała.
- Słucham?
- Taylor! Boże! Ja tu zawału dostaje! I Zayn też o Rosalie! Gdzie wy jesteście?! Dlaczego wyjechałyście?! I czemu nas zostawiłyście?! Taylor! Słyszysz?! ZAAAAAAYYYN! DODZWONIŁEM SIĘ!
- Harry, uspokój się, nic nam nie jest.
- Kochanie! Rosalie! Wróć do mnie! Tęsknię! - krzyknął Zayn do telefonu.
- Hazza, Zayn. My NIE wracamy. - powiedziała Taylor, słychać było, że płacze. - Trzymajcie się.
- Co? Jak? Dlaczego?! - dopytywał zszokowany Zayn, ale Taylor się rozłączyła.
Stałem tam zszokowany i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Dlaczego mnie zostawiła? Czemu odeszła? Co się stało? I dlaczego płakała?!
-x-

 - LOOOUIS! LIAAM! NIALL! CAASSIE! - darł twarz Zayn chodząc po pokojach i trzaskając drzwiami.
- Czemu krzyczysz? - spytał Niall wyłaniając się z kuchni. Po chwili dołączył do niego także Louis. Harry też przyszedł. 
- Gdzie Liam? - spytał Harry tępo patrząc przed siebie. 
- Pojechał zawieźć Cassie i Kevina na lotnisko. - wyjawił Louis.
- Dlaczego, ja się pytam KURWA DLACZEGO one wyjechały?! - mówił wkurzony Zayn. 
- Nie mam pojęcia. - powiedział Louis, nie wiedział gdzie ma patrzeć, nie potrafił spojrzeć Zaynowi w oczy. Teraz rozumiał Rosalie. 
- Louis, kłamiesz. - powiedział Harry patrząc na chłopaka, przeszywał go wzrokiem. Tak cholernie dobrze znał Louisa i wiedział kiedy ten kłamie. I tego właśnie Lou się obawiał... 
- Loui. Powiedz nam. - mówił załamany Harry, wyglądał jakby zaraz miał się popłakać. 
- Harry, ja na prawdę nie wiem. - bronił się Lou nie patrząc żadnemu z przyjaciół w oczy.
Harry odwrócił się, przetarł pięścią w oczy i uderzył z całej siły w ścianę, tak że została tam dziura w kształcie jego pięści.
- POWIEDZ NAM KURWA! - krzyknął coraz bardziej wkurzony Zayn. Louis zmusił się do spojrzenia na Harrego, nie znał go od tej strony, nigdy nie widział żeby tak bardzo zależało mu na jakiejś dziewczynie. 
A Zayn to już w ogóle, dopóki nie poznał Rosalie zależało mu tylko na robieniu tatuaży i paleniu papierosów, co prawda liczyli się przyjaciele, zespół, muzyka, ale papierosy i tatuaże były tak jakby nad wszystkim, na pierwszym miejscu. A kiedy poznał Rosalie... przestał palić, robi sobie coraz mniej tatuaży. I zależy mu na niej. To widać. 
Louis odważył się i spojrzał na Zayna, chłopak był zdenerwowany, ale było widać smutek w jego oczach, kiedy Lou zorientował się że Zayn na niego patrzy szybko odwrócił wzrok. 
- Louis! - krzyknął Harry machając chłopakowi ręką przed oczami. 
- Zayn... - zaczął cicho Lou. 
Zayn spojrzał na Louisa oczekująco.. 
- Zayn... ja... no bo... bo Rosalie... i ja.... no bo my... my... spaliśmy... no... ze sobą... - mówił Lou jąkąjąc się. 
Zayn stał tam zdezorientowany, nie wiedział co ma zrobić... czy powiedzieć.
Był w ciężkim szoku. 
- Ale... co?! Stary... dojebałeś że ja pierdole! - mówił Zayn. Nie mógł w to uwierzyć, nie chciał w to uwierzyć. - Stary, co?! Przeleciałeś moją dziewczynę?! Jak mogłeś?! Ja bym ci czegoś takiego nigdy nie zrobił! - krzyczał Zayn. Zacisnął pięść i podniósł rękę do góry, Louis zacisnął oczy oczekując bólu jednak nic takiego nie nastąpiło, usłyszał tylko trzask łamanego drewna, krzyk Zayna i trzaśnięcie drzwi. Zayn trzaskał z całej siły wszystkimi drzwiami przez które przechodził. 
- Louis, co ty zrobiłeś. - spytał Harry i nie czekając na odpowiedź wyszedł za Zaynem. Louis usiadł na kanapie w salonie i schował twarz w dłoniach, nie wiedział co ma zrobić. Dlaczego był tak głupi. 

-Harry-
Wyszedłem z hotelu i rozejrzałem się dookoła. Ooo kurwa. Zapomniałem. Dookoła mnie było peełno fanów. Nie miałem drogi ucieczki, porobiłem sobie z nimi kilka zdjęć i rozdałem autografy. Starałem się robić to najszybciej jak mogłem. Kij wie gdzie Zayn może pójść, co może zrobić. Tam w hotelu... powstrzymał się od rozwalenia Louisowi twarzy, ale był o krok od tego. Rzuciłem się biegiem... nawet nie wiem gdzie miałem biec... Bałem się co ten głupek mógł zrobić... w takich nerwach... ja nie wiem co ja bym zrobił/gdzie bym poszedł, gdyby mój najlepszy przyjaciel... na przykład Liam przespał sie z Taylor. Pewnie bym go pobił, pewnie odszedłbym z zespołu, pewnie zerwałbym z Taylor. 
Nie wiem ile czasu minęło, ale na pewno dużo kiedy wreszcie do znalazłem! Siedział w jakimś opustoszałym parku paląc papierosa. Podszedłem do niego szybkim krokiem i usiadłem obok. 
- Stary, kurwa, nie wiem co mam zrobić. - zaczął Zayn, słychać było że trząsł mu się głos. - Stary, ja pierdole mam dość. I jeszcze kurwa przyjaciel.. 
Zgasił peta i wyrzucił go gdzieś za siebie. Wyciągnął następną fajkę i zapalił. 
-x-

- A... a może to nie jego wina tylko jej... - zasugerował Harry. 
- Stary co ty pieprzysz...?! - oburzył się Zayn. 
- A skąd wiesz jak było? - ciągnął Harry. 
Zayn ucichł i nie odzywał się już nic. 
- Ale może i masz trochę racji, pomimo wszystko Louis nie powinien tego robić...
Zayn patrzył na Harrego nieobecnym wzrokiem, był gdzieś indziej, w jakiejś odległej krainie. Po kilku minutach ocknął się i jego złość narastała z każdą sekundą, zacisnął dłonie w pięści, wstał i zaczął krążyć w kółko, powtarzając "Zabiję go, no zabiję chuja". 
- Zayn, uspokój się, nie postępuj pochopnie! - ostrzegł wystraszony Harry swojego przyjaciela. 
Zayn zatrzymał się przed drzewem i uderzał w nie z całej siły pięścią. Jego krzyk rozchodził się echem po opustoszałym parku, Harry widział jak strumienie krwi spływają po ręce Zayna. 
- Zayn! Zostaw! Odejdź! - krzyczał Harry próbując odciągnąć przyjaciela, ale ten nie słuchał tylko cały czas uderzał w drzewo. Ręka Zayna była cała we krwi, a on nadal nie ustawał. To był okropny widok dla Harrego, a najgorsze było to że nie mógł nic zrobić, nie mógł pomóc Zaynowi. 
Strużki krwi kapały powoli na buty Harrego, ale on nie zwracał na to uwagi.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 22 "Siła tarcia"

-Następny dzień- 
- Rosalie, Taylor, idziecie z nami na imprezę? - spytali Liam z Louisem wchodząc do pokoju, w którym siedziały dziewczyny.
- Idziemy? - spytała Rosalie patrząc na Taylor.
- Możemy iść. - odpowiedziała Adams.
Dziewczyny zaczęły się zbierać, chłopcy też, pół godziny później wszyscy byli gotowi.
Impreza przebiegała bardzo dobrze, ale wszyscy lekko przesadzili z alkoholem... albo nawet więcej niż lekko. Byli tak zalani, że nie wiedzieli co się wokół nich dzieje, Liam tańczył z Taylor, a Louis z Rosalie. Ocierali się o siebie bardzo dobrze się bawiąc.
Liam w pewnym momencie zbliżył swoją twarz do twarzy Taylor.
- Mam na ciebie ochotę. - powiedział i pocałował dziewczynę, ona nie sprzeciwiała się, alkohol nią zawładnął, tak jak i Rosalie, która także poddała się spragnionym ustom swojego partnera.
- Chodźmy do hotelu... - mruknęła niewyraźnie Rosalie w usta Louisa, po czym ponownie go pocałowała. Louis z Rosalie zgarnęli Liama i Taylor i wszyscy wrócili do hotelu.

-Taylor-
Poszliśmy z Liamem do jego pokoju, chwialiśmy się na boki, obijaliśmy się o ściany, śmialiśmy się, gdy weszliśmy do pokoju Liam rzucił się na mnie zachłannie całując i przywarł mnie do ściany. Czułam jego ciepło. Pomimo że w mojej krwi było tyle alkoholu rozumiałam wszystko, wiedziałam co robię, jednak nie potrafiłam przestać. Całowałam Liama tak jak on mnie, jakbym go kochała, ale nie mogła z nim być, jakbym patrzyła jak całuje się z kimś innym. 
- Liam... - zaczęłam gdy chłopak kładł mnie na łóżko całując moją szyję. - Twoje imię brzmi jak lama. 
Liam zaczął się śmiać, a później... wszystko działo się tak cholernie szybko.

-Rosalie-
Louis wniósł mnie do pokoju przeżywając przy tym kilka zderzeń ze ścianą. Położył mnie na łóżku i zaczął całować, położył się na mnie i wsunął rękę pod moją koszulkę, ja także włożyłam ręce pod jego koszulkę, objęłam go rękami i przyciągnęłam bliżej do siebie. 
- Masz seksowne plecy. - powiedziałam śmiejąc się, Louis spojrzał na mnie, pokręcił głową i także się zaśmiał. 
Gdzieś tam podświadomie czułam, że robię źle, ale wtedy o tym nie myślałam. Louis miał zbyt duże pole magnetyczne, które mnie tak strasznie przyciągało. Tej nocy stało się to czego nie zrobiłabym NIGDY na trzeźwo. Przespałam się z Louisem.

-Rano-
-Liam-
Przebudziłem się ze strasznym bólem głowy. Podniosłem się na łokciach i rozejrzałem po pomieszczeniu. Byłem u mnie, w pokoju, ale... nie byłem sam, jakaś dziewczyna leżała obok mnie, Taylor... ale, dlaczego ona śpi ze mną...? I dlaczego ja nie mam koszulki? NIE. NIE. NIE. NIE. Tylko NIE to, zeskoczyłem z łóżka i zacząłem nerwowo krążyć po pokoju, po krótszej chwili zorientowałem się że jestem nagi... 
- NIE. NIE. NIE. Błagam, NIE. - powtarzałem podchodząc do łóżka, odkryłem delikatnie kawałek kołdry, którą była przykryta Taylor. - Ja pierdole. Co ja zrobiłem... 
Ja wiem że to może głupio zabrzmi, ale... nie żałowałem tak bardzo jak powinienem... tak wiem, przeleciałem dziewczynę mojego najlepszego kumpla... Ale najgorsze było to że NIC nie pamiętam.

-Louis-
Otworzyłem oczy i gdy zorientowałem się, że obejmuję nagą Rosalie od razu zamknąłem oczy i zacząłem błagać żeby to był sen. Nie żeby Rosalie mi się nie podobała czy coś, ale Zayn to mój przyjaciel... a ja bzyknąłem jego dziewczynę... on by mi na pewno czegoś takiego nie zrobił, a ja jestem po prostu dupkiem. Przecież Zayn mnie zabije, a co gorsze... co będzie jak zerwie z Rosalie?! To będzie moja wina! Nikt nie może się dowiedzieć! Muszę coś zrobić... tylko co?! 
Rosalie się poruszyła, a ja zacząłem jeszcze bardziej panikować. 
- Louis?! Co ty tu...?! Co ja tu...?! - mówiła spanikowana Rosalie rozglądając się. - Louis?! Czy my... czy wy... my... zrobiliśmy to?! - jąkała się dziewczyna.
-x-

Liam spojrzał na Taylor i pocałował ją w czoło. 
- Przepraszam. - powiedział smutno w stronę zapłakanej dziewczyny., ona nie chciała na niego patrzeć, bała się gdy ją dotykał, pomimo że był jej przyjacielem. Ale... nie mogła mieć do niego żalu, tamtej nocy ona też tego chciała, a teraz żałuje i boi się spojrzeć Liamowi w oczy, a co będzie jak Harry wróci?!
Teraz siedziały razem z Rosalie przytulone do siebie i płakały. Co miały zrobić? Jak miały żyć? Nie mogły kłamać, musiały odejść, pomimo że to było tak cholernie trudne, musiały zostawić ukochane osoby i po prostu ODEJŚĆ. To było jedyne wyjście. Załamane dziewczyny poszły do swoich pokoi i zaczęły się pakować. Taylor miała już prawie wszystko. Tak trudno było jej to wszystko zostawić i wyjechać. Tak trudno było jej znieść myśl że już nigdy nie dotknie Harrego, nie pocałuje go... 
Ostatni raz otworzyła ich wspólną szafę, w której zostały już tylko ciuchy Harrego i wyciągnęła z niej dresy Hazzy, włożyła je do swojej walizki i zamknęła ją. NIE. To NIE była kradzież, ona po prostu chciała mieć się do czego przytulić kiedy Harrego już nie będzie. Chciała mieć coś co będzie jej o nim przypominać o ile będzie w stanie o nim zapomnieć.
Rosalie także nie potrafiła znieść myśli, że traci Zayna, swoją miłość i szczęście. To ją dobijało, przerażało.. Wzięła jedną z bluzek Zayna i ubrała na siebie zaciągając się jego boskimi perfumami, jego zapachem. 
- Taylor, Rosalie, co wy robicie?! - spytał zszokowany Liam. 
- Musimy wyjechać. Tak będzie... - Rosalie zrobiła przerwę po czym spojrzała niepewnie na Louisa. - lepiej. 
- Cassie.. - zawołała Taylor omijając Liama jak największym łukiem. 
- Taylor... - powiedział i złapał ją za rękę, dziewczyna zatrzymała się gwałtownie. - Nie unikaj mnie. PROSZĘ. Ja cię na prawdę PRZEPRASZAM. Nie unikaj mnie. Błagam. Jesteś dla mnie wszystkim, nie mogę cię stracić... - mówił załamany chłopak, dziewczyna odwróciła się w jego stronę, spojrzała mu w oczy i mocno przytuliła. Tego mu było trzeba i ona o tym wiedziała. On kochał ją nad życie, a ona nie potrafiła odwzajemnić jego uczuć. 
Liam nucił sobie cicho melodię, którą ona tak dobrze znała, za każdym razem kiedy ją przytulał nucił tą piosenkę.
"Cause I can love you More Than This" 
- Nie wyjeżdżaj, błagam. - mówił cicho chłopak. 
- Tak będzie najlepiej. - powtarzała dziewczyna. 
- Może dla ciebie. 

-Rosalie i Louis-
- Ja wiem, spieprzyłem ci życie, związek, ale wybacz mi i nie wyjeżdżaj. PROSZĘ.
- Louis. Nie zatrzymuj mnie. Ja nie potrafiłabym patrzeć Zaynowi w oczy wiedząc że zdradziłam go. Ja nie potrafię... Zrozum, proszę. 
- Ja nie chciałem, na prawdę. Wybacz mi. 
- Ja też nie chciałam. 
Rosalie ostatni raz spojrzała na Louisa i wyszła. 
- Jedziemy? - spytała ją Taylor. 
- Tak. A co z Cassie i Kevinem?
- Rozmawiałam z nią, i z Liamem, on się nimi zajmie, a jutro już będą w domu. 
Dziewczyny jeszcze raz spojrzały na to wszystko, pożegnały się z Niallem, Louisem i Liamem, Taylor była tak strasznie przywiązana do Nialla, że długo stała przytulona do niego i płakała. W końcu Rosalie odciągnęła ja od Horanka i wyszły. Zamówiły taksówkę i pojechały nią na lotnisko skąd wyleciały do Londynu. Po 12 godzinach patrzyły już na panoramę Londynu.

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 21 "Mówisz jakbyś miał zaraz iść na wojnę"

To co było pod budynkiem, w którym miał być koncert to był szok. Pełno fanów, nawet przecisnąć się nie dało. No nie miałyśmy jak tam wejść. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Harrego.
- Hallo?
- Hazz, nie wejdziemy do środka.
- Uhmm... poczekajcie, wyśle po was Paul'a.
Rozłączyłam się i rozejrzałam dookoła. Nagle fanki zaczęły głośniej piszczeć. Są trzy opcje ; Zayn wyszedł zapalić, chłopcy stoją w oknie, Paul idzie. Stawiam na to ostatnie.

Paul podszedł do dziewczyn i wrócił z nimi pod budynek przeciskając się przez tłum rozwrzeszczanych dziewczyn. Fanki piszczały, skakały i mdlały. Taylor i Rosalie były zszokowane jak pięciu idiotów może tak działać na dziewczyny.
- Sieeeeeeema laski! - krzyczeli chłopcy biegnąc korytarzem w ich stronę, nie zdążyli zahamować i wpadli na nie.
- Złazić spaślaki! Nie ważycie 5 kilo! - krzyknęła Taylor.
- Pfy. Patrzcie jaka pyskata... - powiedział Harry.
- Ja wcale nie jestem gruby! - jęknął Louis macając się po brzuchu.
- Nie jesteś, ale zejdźcie już. - powiedziała Rosalie. Chłopcy wstali i pomogli wstać dziewczynom.

Taylor i Rosalie przygotowały chłopcom ubrania i buty i zrobiły im fryzury. Do koncertu zostało 10 minut kiedy nagle Niall gdzieś się zmył.
- Nialler! - darł twarz Harry.
- Gdzie jest Horan?! - dopytywał się wkurzony Louis.
- Dzwońcie po niego, a nie drzyjcie twarze. - powiedział zestresowany Paul.
Liam wyciągnął telefon, kliknął coś kilka razy i przyłożył telefon do ucha.
- Horan! Wiem że siedzisz gdzieś w kącie i coś wpierdalasz, ale jak nie wrócisz równo za 2 minuty masz wpierdol! - krzyknął Liam do telefonu.
2 minuty przed wejściem na scenę łaskawie pojawił się Horan, ale nie był sam. Przyszedł z Cassie i niósł Kevina na rękach.
- Horan! Masz wpierdol! - krzyknął Payne. - Hej bobasie, cześć Cass. - przywitał się z uśmiechem. - A ty co tu jeszcze robisz?! Przebieraj się!
- Ale o co ci chodzi? Mówiłeś coś o 2 minutach, więc jestem, 2 minuty przed wejściem na scenę. - wyjaśnił z uśmiechem Niall zakładając spodnie.
Payne spojrzał na niego wkurzony.
- Mhmr, Payne, nie znałam cię od tej strony. - zaśmiałam się.
- Ja siebie też nie, uwierz mi, ja siebie też nie. - powiedział poważnie Payne.
Niall ubrał spodnie i chłopcy wybiegli na scenę lekko spóźnieni. Na początek przeprosili, następnie zaśpiewali Up All Night, a później resztę piosenek... hahahahha, ja to umiem zrobić skrócony plan wydarzeń.
Kurwa! Jestem głupia że ja pierdole. Dopiero teraz zczaiłam o co leci. No bo patrzcie, Cassie chciała tu zostać, czyli na pewno kogoś poznała, najwięcej czasu spędza z Niallerkiem, a on dzisiaj spóźnił się na koncert żeby ją tu przywieźć. No ja jestem tępa czy mi się kurwa wydaje?! Jak mogłam tego nie zauważyć?!
Walnęłam się z otwartej w czoło. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja odwróciłam się w stronę Cass i uśmiechnęłam się najszerzej jak umiałam.

-Rosalie-
Taylor odwróciła się w stronę Cassie i jebnęła takiego smajla że aż mnie kurwa oczy zabolały. No szczerzyła zęby jakby po długich przemyśleniach wreszcie coś wymyśliła. O kurwa! Ona coś wymyśliła! 
- Lecisz kurwa na Horanka! - wydarła ryjca cała uchachana, że aż chłopcy na scenie na pewno usłyszeli, bo wszyscy rózno spojrzeli w naszą stronę. 
- Ooo kurwa! - krzyknęłam zszokowana. 
- Coo?! Nie prawda. Ściemniasz. - broniła się mała Adams. 
- Przyznaj się! Wiesz że mi kurwa nie naściemniasz! Lecisz na blondaska! - jarała się Tay. 
- Wcale nie lecę na niego! - sprzeciwiała się Cass. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Nie lecisz. 
- Lecę. 
- Ha! Przyznałaś się! Mam cię!

-Taylor-
Cassie spojrzała na mnie obrażona i nic się już nie odezwała, oj, no bez przesady, przecież każdy głupi by to zauważył, i nie mówię tu o sobie, bo ja jestem bardzo inteligentną osobą.
Hazza zbiegł ze sceny z prędkością światła i przywarł mnie do ściany całując zachłannie, nie żeby coś bo nie protestowałam, i nie powiem bo było to miłe, ale skąd u niego ostatnio takie nagłe i częste przypływy miłości... podejrzaneee... ale nie wnikam. Wziął mnie na ręce i oparł swoje czoło o moje.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział oblizując usta.
- Wiem, i ja ciebie też. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiesz, dziś gdy zobaczyłem jeden z plakatów gdzieś w tłumie uświadomiłem sobie że nie mogę cię stracić, bo kocham cię nad życie i nikomu, powtarzam nikomu cię nie oddam. - mówił ze łzami w oczach przytulając się do mnie.
- Misiu, ale co się stało? - spytałam wystraszona.
- Kocham cię i zawsze będę. Pamiętaj. I nie zapomnij.
- Mówisz jakbyś miał zaraz iść na wojnę i nigdy nie wrócić... Boję się o ciebie.. - mówiłam smutno.
- Kocham cię. - powtarzał Harry.
Przytuliłam go mocno i nie puszczałam dopóki się nie uspokoił, cały czas gryzło mnie o co mogło chodzić, dlaczego był taki roztrzęsiony.. ale.. bałam się pytać.. ledwo co się uspokoił.. spytam później któregoś z chłopaków.
Chwyciłam Harrego za rękę i wyszliśmy za resztą z budynku, przed samym wyjściem strasznie się bałam, a co jak będą mi chciały coś zrobić, będą hejtować, wyzywać i wgl.. miałam same okropne myśli.. Rosalie z Zaynem chyba też szli za rękę, chociaż nie jestem pewna, bo tak strasznie się stresowałam...
Ale wcale nie było tak źle, było tragicznie, tyle wkurzonych spojrzeń, tyle paru oczu gapiących się prosto na mnie.. już widzę te wszystkie tweety z wyzwiskami w moją stronę, te wszystkie groźby..
Wiem, wiem, czasami lubię panikować, ale tym razem NIE panikuję. 
- Chodźmy na obiadddd! - powiedział Niall podpisując jednej z fanek koszulkę.
- Mi pasuje! - walnęłam szybko i bez namysłu.
- Noo, możemy iść. - powiedział Harry oddając fance płytę, którą podpisał.
Zebraliśmy resztę ekipy i wsiedliśmy do samochodu.
Ughh, to było straszne. Oby nigdy więcej.
- Co było straszne? - spytał zdziwiony Liam.
- Co? O co ci chodzi?
- Myślisz na głos..
- Przepraszam.
- Za co? Za myślenie na głos? Przestań, widać było że się boisz, że nie wiesz co masz zrobić..  - ciągnął Liam.
Nie zaprzeczałam, bo po co? Przejrzał mnie na wylot. Nie miałam po co kłamać..

-Kilka dni później-
Zaczęło się piekło, jednak miałam rację, nie panikowałam, znalazły mnie na twitterze, ogółem miałam tak przejebane że ja pierdole. Dobrze że Rosalie z Zaynem się ukrywają i nikt jej nie hejtuje.. 
Zalogowałam się na twittera żeby jeszcze raz sprawdzić co znów o mnie wymyślają, było kilka tweetów o tym że zniszczyłam Larrego, o tym że mnie znajdą, że jestem suką, że nie zasługuję na Harrego, ale był też jeden tweet który mnie zdziwił ; "Nie przejmuj się nimi wszystkimi, ja cię kocham i uważam że uszczęśliwiasz Harego. Bądź silna." od razu follownęłam dziewczynę która go napisała i wzięłam się za odpisywanie jej, walnęłam jeszcze na pożegnanie jakimś inteligentnym tweetem i wylogowałam się, ughh, zapowiada się dzień jak każdy inny, tyle że bez Harrego, pojechał razem z Zaynem do.. nawet nie wiem gdzie, bo nic nie powiedział, wiem tyle że wrócą jutro popołudniu.

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^