sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 21 "Mówisz jakbyś miał zaraz iść na wojnę"

To co było pod budynkiem, w którym miał być koncert to był szok. Pełno fanów, nawet przecisnąć się nie dało. No nie miałyśmy jak tam wejść. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Harrego.
- Hallo?
- Hazz, nie wejdziemy do środka.
- Uhmm... poczekajcie, wyśle po was Paul'a.
Rozłączyłam się i rozejrzałam dookoła. Nagle fanki zaczęły głośniej piszczeć. Są trzy opcje ; Zayn wyszedł zapalić, chłopcy stoją w oknie, Paul idzie. Stawiam na to ostatnie.

Paul podszedł do dziewczyn i wrócił z nimi pod budynek przeciskając się przez tłum rozwrzeszczanych dziewczyn. Fanki piszczały, skakały i mdlały. Taylor i Rosalie były zszokowane jak pięciu idiotów może tak działać na dziewczyny.
- Sieeeeeeema laski! - krzyczeli chłopcy biegnąc korytarzem w ich stronę, nie zdążyli zahamować i wpadli na nie.
- Złazić spaślaki! Nie ważycie 5 kilo! - krzyknęła Taylor.
- Pfy. Patrzcie jaka pyskata... - powiedział Harry.
- Ja wcale nie jestem gruby! - jęknął Louis macając się po brzuchu.
- Nie jesteś, ale zejdźcie już. - powiedziała Rosalie. Chłopcy wstali i pomogli wstać dziewczynom.

Taylor i Rosalie przygotowały chłopcom ubrania i buty i zrobiły im fryzury. Do koncertu zostało 10 minut kiedy nagle Niall gdzieś się zmył.
- Nialler! - darł twarz Harry.
- Gdzie jest Horan?! - dopytywał się wkurzony Louis.
- Dzwońcie po niego, a nie drzyjcie twarze. - powiedział zestresowany Paul.
Liam wyciągnął telefon, kliknął coś kilka razy i przyłożył telefon do ucha.
- Horan! Wiem że siedzisz gdzieś w kącie i coś wpierdalasz, ale jak nie wrócisz równo za 2 minuty masz wpierdol! - krzyknął Liam do telefonu.
2 minuty przed wejściem na scenę łaskawie pojawił się Horan, ale nie był sam. Przyszedł z Cassie i niósł Kevina na rękach.
- Horan! Masz wpierdol! - krzyknął Payne. - Hej bobasie, cześć Cass. - przywitał się z uśmiechem. - A ty co tu jeszcze robisz?! Przebieraj się!
- Ale o co ci chodzi? Mówiłeś coś o 2 minutach, więc jestem, 2 minuty przed wejściem na scenę. - wyjaśnił z uśmiechem Niall zakładając spodnie.
Payne spojrzał na niego wkurzony.
- Mhmr, Payne, nie znałam cię od tej strony. - zaśmiałam się.
- Ja siebie też nie, uwierz mi, ja siebie też nie. - powiedział poważnie Payne.
Niall ubrał spodnie i chłopcy wybiegli na scenę lekko spóźnieni. Na początek przeprosili, następnie zaśpiewali Up All Night, a później resztę piosenek... hahahahha, ja to umiem zrobić skrócony plan wydarzeń.
Kurwa! Jestem głupia że ja pierdole. Dopiero teraz zczaiłam o co leci. No bo patrzcie, Cassie chciała tu zostać, czyli na pewno kogoś poznała, najwięcej czasu spędza z Niallerkiem, a on dzisiaj spóźnił się na koncert żeby ją tu przywieźć. No ja jestem tępa czy mi się kurwa wydaje?! Jak mogłam tego nie zauważyć?!
Walnęłam się z otwartej w czoło. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja odwróciłam się w stronę Cass i uśmiechnęłam się najszerzej jak umiałam.

-Rosalie-
Taylor odwróciła się w stronę Cassie i jebnęła takiego smajla że aż mnie kurwa oczy zabolały. No szczerzyła zęby jakby po długich przemyśleniach wreszcie coś wymyśliła. O kurwa! Ona coś wymyśliła! 
- Lecisz kurwa na Horanka! - wydarła ryjca cała uchachana, że aż chłopcy na scenie na pewno usłyszeli, bo wszyscy rózno spojrzeli w naszą stronę. 
- Ooo kurwa! - krzyknęłam zszokowana. 
- Coo?! Nie prawda. Ściemniasz. - broniła się mała Adams. 
- Przyznaj się! Wiesz że mi kurwa nie naściemniasz! Lecisz na blondaska! - jarała się Tay. 
- Wcale nie lecę na niego! - sprzeciwiała się Cass. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Lecisz. 
- Nie lecę. 
- Nie lecisz. 
- Lecę. 
- Ha! Przyznałaś się! Mam cię!

-Taylor-
Cassie spojrzała na mnie obrażona i nic się już nie odezwała, oj, no bez przesady, przecież każdy głupi by to zauważył, i nie mówię tu o sobie, bo ja jestem bardzo inteligentną osobą.
Hazza zbiegł ze sceny z prędkością światła i przywarł mnie do ściany całując zachłannie, nie żeby coś bo nie protestowałam, i nie powiem bo było to miłe, ale skąd u niego ostatnio takie nagłe i częste przypływy miłości... podejrzaneee... ale nie wnikam. Wziął mnie na ręce i oparł swoje czoło o moje.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział oblizując usta.
- Wiem, i ja ciebie też. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Wiesz, dziś gdy zobaczyłem jeden z plakatów gdzieś w tłumie uświadomiłem sobie że nie mogę cię stracić, bo kocham cię nad życie i nikomu, powtarzam nikomu cię nie oddam. - mówił ze łzami w oczach przytulając się do mnie.
- Misiu, ale co się stało? - spytałam wystraszona.
- Kocham cię i zawsze będę. Pamiętaj. I nie zapomnij.
- Mówisz jakbyś miał zaraz iść na wojnę i nigdy nie wrócić... Boję się o ciebie.. - mówiłam smutno.
- Kocham cię. - powtarzał Harry.
Przytuliłam go mocno i nie puszczałam dopóki się nie uspokoił, cały czas gryzło mnie o co mogło chodzić, dlaczego był taki roztrzęsiony.. ale.. bałam się pytać.. ledwo co się uspokoił.. spytam później któregoś z chłopaków.
Chwyciłam Harrego za rękę i wyszliśmy za resztą z budynku, przed samym wyjściem strasznie się bałam, a co jak będą mi chciały coś zrobić, będą hejtować, wyzywać i wgl.. miałam same okropne myśli.. Rosalie z Zaynem chyba też szli za rękę, chociaż nie jestem pewna, bo tak strasznie się stresowałam...
Ale wcale nie było tak źle, było tragicznie, tyle wkurzonych spojrzeń, tyle paru oczu gapiących się prosto na mnie.. już widzę te wszystkie tweety z wyzwiskami w moją stronę, te wszystkie groźby..
Wiem, wiem, czasami lubię panikować, ale tym razem NIE panikuję. 
- Chodźmy na obiadddd! - powiedział Niall podpisując jednej z fanek koszulkę.
- Mi pasuje! - walnęłam szybko i bez namysłu.
- Noo, możemy iść. - powiedział Harry oddając fance płytę, którą podpisał.
Zebraliśmy resztę ekipy i wsiedliśmy do samochodu.
Ughh, to było straszne. Oby nigdy więcej.
- Co było straszne? - spytał zdziwiony Liam.
- Co? O co ci chodzi?
- Myślisz na głos..
- Przepraszam.
- Za co? Za myślenie na głos? Przestań, widać było że się boisz, że nie wiesz co masz zrobić..  - ciągnął Liam.
Nie zaprzeczałam, bo po co? Przejrzał mnie na wylot. Nie miałam po co kłamać..

-Kilka dni później-
Zaczęło się piekło, jednak miałam rację, nie panikowałam, znalazły mnie na twitterze, ogółem miałam tak przejebane że ja pierdole. Dobrze że Rosalie z Zaynem się ukrywają i nikt jej nie hejtuje.. 
Zalogowałam się na twittera żeby jeszcze raz sprawdzić co znów o mnie wymyślają, było kilka tweetów o tym że zniszczyłam Larrego, o tym że mnie znajdą, że jestem suką, że nie zasługuję na Harrego, ale był też jeden tweet który mnie zdziwił ; "Nie przejmuj się nimi wszystkimi, ja cię kocham i uważam że uszczęśliwiasz Harego. Bądź silna." od razu follownęłam dziewczynę która go napisała i wzięłam się za odpisywanie jej, walnęłam jeszcze na pożegnanie jakimś inteligentnym tweetem i wylogowałam się, ughh, zapowiada się dzień jak każdy inny, tyle że bez Harrego, pojechał razem z Zaynem do.. nawet nie wiem gdzie, bo nic nie powiedział, wiem tyle że wrócą jutro popołudniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^