- No dobrze, to zacznijmy od spraw organizacyjnych. - powiedział rozsiadając się na kanapie.
- Ale czemu tak wcześnie rano?! - mruknął Liam kładąc głowę na moim ramieniu, kiedy Harry to zobaczył jebnął groźną minę i zrobił to co Payne. Paul pieprzył coś o jakimś koncercie dziś wieczorem, ale nikt go nie słuchał..
- Taylor.. - zaczął.
- Hmm? - podniosłam głowę udając że słucham.
- Wiem że może ci być trudno bo będziesz się teraz musiała opiekować rodzeństwem i do tego jeszcze Harrym, więc.. jeśli chcesz to weź rodzeństwo i wracaj do Londynu, ale jest jeden problem... nie mogę cię zapewnić że będzie jeszcze miejsce żeby cię później z powrotem przyjąć.. - mówił Paul. Już chciałam powiedzieć że się zgadzam, ale nagle Cassie wypaliła:
- Nie! Nie zgadzam się! Nie rzucisz dla nas pracy! Nie ma mowy!
- Cass, ale tak będzie lepiej, ty będziesz mogła chodzić do szkoły, ja będę zajmować się Kevinem. To najlepsze wyjście. A co do pracy to mogę nawet w kawiarni pracować..
- Nie, Taylor. Błagam cię. Wymyślimy coś, na pewno. Proszę cię.
- Cassie... musisz chodzić do szkoły...
- Będę się uczyć przez internet...
- Nie ma mowy! Taylor nigdzie nie wyjeżdża! Koniec tematu. - odezwał się wkurzony Styles.
- Ale może tak będzie lepiej.. - zaczęłam.
- Chyba coś powiedziałem. A ja nie lubię się powtarzać.
Paul powiedział nam jeszcze plan na jutro i poszedł. Może miał rację... na pewno miał rację. To już nie o Cassie chodzi.. ale przecież nie będę ciągnąć dwumiesięcznego dziecka po x krajach przez 5 miesięcy. Musiałoby mnie już do końca pojebać...
A co do Cassie... to troche dziwne że nie chce jechać, jak jeszcze wczoraj wgl nie chciała tu przyjeżdżać.. na pewno poznała jakiegoś chłopaka. Muszę to sprawdzić...
- Kocham cię. - powiedział Styles obejmując mnie ramieniem i tym samym przerywając moje rozmyślenia.
- Mhmm.. skąd ten nagły przypływ miłości? - spytałam patrząc na niego.
- A co to już nie można swojej dziewczynie "kocham cię" powiedzieć?
- A czy ja ci zabraniam?
- Zamknijcie się tam my tu śpimy. - powiedziała Rosalie.
- To śpijcie. - odpowiedział Harry.
- Przy waszym głupim gadaniu nie da się spać. Palanty dwa. - nadawała Carter.
T : Spadaj buraku.
R : Sama jesteś burak.
T : A ty jeszcze większy.
R : Idiotka.
T : Diwa.
R : Nienawidzę cię.
T : Ha. A czy ja kazałam ci mnie kochać?
- Nie kłóćcie się. - wtrącił Nialler.
R : Mam cię dość! Jesteś tak plastikowa że się rzygać chce!
T : Popatrz na siebie szmato. JA przynajmniej nie ubieram się w lumpeksach.
R : Ty dziwko!
T : Idź daj dupy Zaynowi!
R : A ty Harremu!
T : Jeb się pasztecie!
R : A ty nawet dwa razy ziemniaku!
T : Moja babcia jest ładniejsza od ciebie!
R : Mój dziadek jest bardziej kobiecy od ciebie!
- Dziewczyny.. - wtrącił Niall.
- Nie wtrącaj dupy! - powiedziałyśmy razem.
- Nienawidzę cię. - powiedziałam.
- Ja ciebie bardziej. - odpowiedziała Rosalie.
Spojrzałyśmy na siebie i przytuliłyśmy się.
- Kocham cię miśku. - powiedziała Rosalie.
- Ja ciebie też kochanie. - odpowiedziałam.
-Kilka godzin później-
Chłopcy byli na próbie, a my z Rosalie miałyśmy tam być dopiero za 2 godziny.
Carter popierdalała z Cassie w karty, a ja nie miałam co robić, więc wzięłam jakiś dres Stylesa, bo ja czegoś takiego nie posiadam, ubrałam luźną bokserkę, wrzuciłam do torebki ręcznik, wodę i telefon i ruszyłam na poszukiwanie sali do tańca. Nie szukałam długo. Weszłam na salę, była pusta.
Włączyłam muzykę i stałam bez ruchu patrząc w lustro, zdjęłam bluzę i zaczęłam tańczyć najprostszy układ jaki wymyśliłyśmy z Rosalie.
W ogóle mi nie szło, nic nie zatańczyłam dobrze. Ani jednego kroku.
Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. Dlaczego rzuciłam taniec?! Czemu byłam tak głupia?!
- Co się stało? - usłyszałam znajomy głos za plecami.
- Co? Nie nic... - powiedziałam wycierając oczy.
- Mnie nie okłamiesz. - powiedział Harry siadając za mną.
- Co tu robisz? - spytałam patrząc w nasze odbicie w lustrze. - Skąd wiedziałeś że tu jestem?
- Nie wiedziałem. - odpowiedział obejmując mnie w pasie i kładąc głowę na moje ramię. - Wróciłem po moją szczęśliwą bransoletkę, usłyszałem muzykę i wszedłem.
Spojrzałam na jego nadgarstek, miał na nim przewiązaną przeplataną bransoletkę, którą dałam mu daawno temu.
- Nadal ją masz? - spytałam zszokowana.
- No pewnie że tak, przynosi mi szczęście. Uwielbiam ją.. - mówił. - Miałem ją na castingu do x-factor'a, na wszystkich występach, koncertach, wywiadach, galach, we wszystkich teledyskach, na wszystkich ważnych egzaminach. Noszę ją zawsze i wszędzie. - mówił Harry, a ja miałam łzy w oczach. Dłuższą chwiulę siedzieliśmy w ciszy.
- Wróć do tańca. - powiedział niespodziewanie Harry.
- Nie umiem zatańczyć nawet najprostszego kroku.... - mówiłam smutno.
- Bo długo nie tańczyłaś. A jak zaczniesz ćwiczyć to będziesz wielką gwiazdą. Dasz radę. Wierzę w ciebie. - ciągnął Harry, spojrzałam na niego zaciekawiona. - Na prawdę kochanie.
Uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy.
-Rosalie-
Przez Zayna przegrywałam! Rozpraszał mnie idiota! Cały czas pisał do mnie niecenzuralne sms'y!
Już prawie miałam tą małą kanciarę kiedy mój telefon zawibrował. Mimowolnie spojrzałam na wyświetlacz : "Od Zayn: Chcę cię mieć przy sobie, chcę cię przytulać, dotykać. Chcę cię czuć jak tej nocy."
- Ha! Wygrałam! - krzyknęła uradowana Cassie.
- Kanciara! - powiedziałam wkurzona.
- Gdybyś nie czytała sms'ów w czasie gry to byś wygrała. - młoda Adams pokazała mi język.
- Nie gram z tobą więcej! - powiedziałam zbulwersowana i włączyłąm tv.
Nic kurwa w tym pudle nie leciało, no ja pierdole, nic tylko kurwa z okna wyskoczyć.
Trafiłam na jakiś kanał, na którym leciał wywiad z Bieberkiem. Mr, mr, mr. "Jaaaka dupaa, jak go spotkam kiedyś to Jezus, Jezus, co się będzie działo. Heuheuheu. Dzicz.
- Nie śliń się tak, bo oplujesz ekran. - zaśmiała się Cassie.
- Jaka pyskata się znalazła.. - pokręciłam głową, zaśmiałam się i podbiegłam do Cassie, bo miała Kevina na rękach. Mr, mr, mr. Ten to dopiero mała dupa jest.
Super rozdzial.
OdpowiedzUsuńFajna fabula, pomysl na bloga.
Czekam na nn.
Zycze weny Chica xx
Zapraszam do mnie
One-direction-unforgettable-story.blogspot.com