niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 41 "To była ona."

Kochałam go, był moim przyjacielem. Ale ja nie mam zamiaru bawić się znowu w jakąś miłość. Miłość jeszcze chyba nigdy nie wyszła mi na dobre. Na prawdę. Jestem typem pechowca.

-Rosalie-
Otworzyłam szeroko oczy oddychając szybko, miałam jakąś pieprzoną przyspieszoną akcję serca. Podniosłam się do pozycji siedzącej próbując przyzwyczaić oczy do ciemności. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam tak... no nie wiem, rozkojarzona? Pochyliłam się, by sięgnąć po mój telefon, ale nie było go tam, trafiłam jednak na coś... innego, jakiś przycisk, nacisnęłam i momentalnie pokój zalała lekka smuga światła. Chwila, od kiedy ja mam lampkę na szafce przy łóżku szpitalnym. Rozejrzałam się po pomieszczeniu teraz widząc już trochę więcej, ale... to nie był pokój szpitalny. Co?!
Skądś pamiętałam ten pokój, ale nie mogłam skojarzyć skąd. Nagle coś mi kliknęło, jestem w pokoju moim i Zayna, w naszym... w jego domu w Holmes Chapel. Co?!
Skąd ja się tu wzięłam?! Przekręciłam momentalnie głowę w lewo i zamarłam, Zayn leżał... spał obok jak gdyby nigdy nic pochrapując cichutko, prawie niesłyszalnie. Co?!
Jakim kurwa sposobem ja leżę w łóżku z tym gamoniem?!
Zerwałam się na równe nogi i wtedy się zorientowałam. Spojrzałam w dół i ponownie zamarłam. Gdzie jest kurwa mój brzuch, ja się pytam?! To są jakieś jaja, czy co?!
Muszę znaleźć mój telefon.
Myśl, Rose, myśl. 
Rzuciłam się na podłogę i zaczęłam się rozglądać. Bingo! Telefon leżał po drugiej stronie pokoju na podłodze podłączony do ładowarki. Podbiegłam do niego najciszej jak się dało i prawie urwałam kabel chwytając go gwałtownie do ręki. Nacisnęłam przycisk menu i kiedy wyświetlił się ekran upuściłam telefon. Z hukiem uderzył o panele rozbijając się na kawałki, ale teraz mnie to mało obchodziło. 
Co jest kurwa?!
Data w moim telefonie wskazywała 13 czerwiec 2013. Jest dwadzieścia minut po pierwszej w nocy. Co?! 13 czerwca 2013, 13 czerwca 2013, coś mi mówi ta data. O kurwa. 13 czerwca 2013 roku Taylor... popełniła samobójstwo, o 2 w nocy. O kurwa. 
Nie myśląc zbyt wiele wybiegłam z domu tak jak byłam, w piżamie. Biegłam przed siebie najszybciej jak mogłam. Właściwie to co się właśnie dzieje? Ja... ja niczego nie rozumiem. Wybiegłam na opustoszały parking przed szpitalem i bez namysłu wbiegłam do ciemnego parku. 
Co się do cholery właśnie dzieje?!
Wybiegłam zza szerokiego drzewa i spojrzałam przed siebie. Na otwartej przestrzeni było widać ciemne niebo obsiane gwiazdami i... chudą dziewczynę siedzącą po turecku. Siedziała tyłem do mnie i wyglądała jakby siedziała na horyzoncie, a ona po prostu siedziała na skraju urwiska, jeden ruch i leci w dół. 
To była ona. To była moja Taylor. 
Serce zabiło mi mocniej, wybijało szaleńczy rytm. Nie miałam pojęcia co mam zrobić w tym momencie. Ruszyłam się z miejsca i podeszłam wolnym krokiem do dziewczyny. Ona nawet nie wyczuła mojej obecności. Kiedy byłam już wystarczająco blisko wychyliłam się zza jej ramienia i zobaczyłam butelkę wódki w jej drżącej dłoni. Momentalnie przez moją głowę przeleciało... wspomnienie? 
Zbliżyłem się do Taylor mając zamiar ją pocałować jednak coś mi kazało się zatrzymać. 
- Piłaś coś? - spytałem wciągając ostro powietrze. Zdecydowanie czułem alkohol. 
- No co ty. Na prawdę. Ja nie piję. - odpowiedziała patrząc mi głęboko w oczy, a nawet zbyt głęboko. Czułem jak dreszcze przeszywają całe moje ciało. 
Potrząsnęłam głową jakby chcąc z niej to wszystko wyrzucić, co... co to było, wspomnienie? sen? tak jakby... nie to niemożliwe. Jestem tak okropnie zdezorientowana. 
- Taylor. - szepnęłam. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Miałam przed sobą moją przyjaciółkę... z powrotem. Ale... to wszystko? Co to miało być? Czy to jest sen? Czy tamto było snem? 
Kiedy dziewczyna odwróciła się do mnie. Ona... to była ona... moja mała Adams... moja mała dziewczynka. Cała zapłakana. Nie mogłam się napatrzeć na jej śliczną twarz. Tak bardzo za nią tęskniłam. I w tym momencie nie liczyło się dla mnie czy to sen czy nie. Liczyło się tylko, że Tay żyje i jest ze mną. Obok. Że mogę ją przytulić. 
- Rose, skarbie... co ty tu robisz? - wybełkotała przecierając oczy. Była pijana. Była tak okropnie pijana. - Rosalie, misiu. Ja nie chcę umierać. Ja chcę być z tobą. Chcę być szczęśliwa. - wyszlochała przytulając się do mnie mocno. Usiadłam delikatnie odciągając ją od krawędzi i przyciągając do siebie. Jej dotyk... był tak prawdziwy. I wtedy do mnie dotarło. Ona wcale nie chciała umierać. Nie popełniła samobójstwa. Była po prostu pijana i spadła. 
To był jakiś znak?!
Tylko teraz już sama nie wiem co jest snem, a co jawą. 
Gubię się w rzeczywistości. 
- Cii, już spokojnie. Jestem tutaj, kochanie. Jestem i zawsze będę. 
Taylor przytuliła głowę do mojego ramienia i szlochała cicho, a ja gładziłam ją po plecach. Moje małe, bezbronne dziecko było w rozsypce, a ja musiałam jej pomóc. Musiałam ją uratować. Co miałam innego zrobić. Ona sobie sama nie radziła, nikt nie potrafił jej pomóc, bo nikt nawet nie próbował. A ja to zrobię. Bo wiem, że bez niej sobie nie poradzę. Bez niej to nie byłoby to samo.

"I know you've been hurt by someone else
I can tell by the way you carry yourself
If you let me, here's what I'll do 
I'll take care of you
I've loved and I've lost."

_____________________________________________

Cześć, czołem i kluski z rosołem. Co?!
Dobra, nieważne, wiem, że obiecałam w poniedziałki i piątki, ale weekend miałam cały zawalony i nie było szans nawet dostać się do laptopa, więc jest dziś, a co do jutra, to nie wiem czy będzie coś jutro, więc na razie nic nie obiecuję. 
No, a co do rozdziału, to chcieliście Taylor, to macie Taylor, pasuje? Mam nadzieję, że tak, bo kurde nie mam pojęcia co dalej pisać, brak pomysłów, brak weny. Ale cóż takie życie. Aaa, no i przede wszystkim sorry, bo kompletnie nie łapię się tu już w datach i tak dalej. Nie rozpisuję się więcej bo i tak pewnie nik tego nie przeczyta, yo, niggas. 
YOLO. 

7 komentarzy:

  1. kiedy następny? Twoje opowiadanie jest zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale nakręciłaś :D super,nie mogę się doczekac :D

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, Taylor wróciła !!! :oo :* Ehm, może zrób tak, że to nie był sen tylko ona rzeczywiście spadła z tamtąd i była w szpitalu .. i lekarz powiedział że ona nie żyje im wszytskim tak powiedzial a tak naprawde mogł byc jakis byly chlopak i przekupic cały szpital czy coś w tym stylu, że ona nie żyje .. i lekarze jej wkreca że to byl sen, że nigdy nikogo takiwgo nie spotkania .. ze to była jawa ..i ich spotka .. i wiesz dalej powinnaś wiedzieć .. :D :* <33333
    Kocham twojego bloga i chcem jak najszybciej rozdział :))

    xoxo.
    Oliv.

    OdpowiedzUsuń
  4. heeeej :* no wreszcie nowyyyy <3 Słuchaj zgadzam sie z poniższym, albo po prostu dla ułatwienia że to rzeczywiście ona Taylor i bedzie tak jak dawniej tylko że będzie z HARRYM . Lub usuń te rozdziały aż do tego momentu gdzie one ich zdradziły i uciekły... usun tam ostatnie 4 rozdziały .. takie moje zdanie ... ta trzeba opcja bedzie najjj <3 *___*

    Kocham , Kasia ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny blog.. tylko, że zbytnio ne wiem o co chodzi w tym rozdziale :DDD mam nadzieję że sie dowiem w następnym <333333333

    Asia xx

    OdpowiedzUsuń
  6. ALE NAMIESZAŁAŚ. CZEKAM NA NEXT. I MI SIĘ PODOBA *.*
    tAYLOOOOOOOOOR <3

    OdpowiedzUsuń
  7. nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.. SUPERRRR PISZ DALEJ I WENY ŻYCZE <3

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^