czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdzial 8 "Umywalka! Idziemy!"

Postanowiliśmy się przenieść z podłogi przy drzwiach wejściowych do kuchni. Louis siedział na lodówce, kiedy on tam kurwa wylazł i obracał w rękach pudełko tabletek. Ja pierdole, banda debili, Louis bawi się tabletkami dla bab, Zayn durexy rozciąga i twierdzi że będą za małe, Niall wpierdala śledzie, Liam jara się pedalską czapką.
- Harry! Zostaw ten vizir! - krzyknęłam.
- Co?! Skąd wiedziałaś?!
Kurwa, kto ich wychował?! Małpy na pewno! My to tu chyba jedyne normalne jesteśmy! Leżymy pod stołem i wymyślamy imię dla królika Louisa, który chuj wie skąd się tu wziął.
- Ty, a może Petunia.. - zaczęła Rose.
- Petunia to imię dla kaczki, a nie dla królika! - oburzyłam się.
- To może, Chekimel?
- Co kurwa?! Jaki kibel?!
- To może wymyślisz coś lepszego!
- No pewnie że wymyślę! Ymm... eee... Umywalka!
- Co?! I jak będziesz go wołać?! Umywalka! Chodź dostaniesz marchewkę...?
- A czemu nie?!
- Bo to jest Chekimel!
- Nie! To jest Umywalka!
- Tyś jest umywalka!
- A ty kibel!
- Tasalie!
- Co?!
- No Taylor i Rosalie = Tasalie! Prawie imię dla królika!
- Ty...! Ty kurwa...! Zajebiste!
- Nie pozwole nazwać mojego królika Kibel! Ani Umywalka! - oburzył się Louis.
- To jest Tasalie! - krzyknęła Rose.
- A czemu nie Tosalou?!
- Bo Tasalie brzmi fajniej! - powiedziałam.
- I tak będę go nazywał Larry!
- Nazywaj sobie jak chcesz! To i tak jest Tasalie! 
- Robimy dzisiaj bibe?! - krzyknął Harry z korytarza.
- Nieeeeee! - krzyknęliśmy razem z Liamem.
Wszyscy spojrzeli zdziwieni.
- Ja chce bibe! - jęknęła Rosalie.
- Beib.... Harry! Zostaw kurwa ten vizir! Beibe... na ostatniej bibie Louis zapierdalał za królikiem, Niall z doniczką na głowie podrywał pilota, Zayn tańczył balet w mojej sukience, a Haroldzisko przeżył zderzenie czołowe ze ścianą, a potem spał z łebem w lodówce. - powiedziałam, a Rosalie spojrzała na mnie błagalnie.
- I tak chce bibę...
- To róbcie sobie tą bibę, ale ja się wyprowadzam. - stwierdził Payne.
- Popieram. - powiedziałam.
- Pojedziemy na plaże! Albo nie! Kupimy sobie czołg! Albo nie! Różowy kombajn!
- Ty kurwa. Dobre. - powiedziałam i przybiliśmy z Liamem żółwika.
- A mnie zostawisz.... - zaczęła Rosalie.
- Sama chciałaś bibę...
- Pfff. Obrażę się.
- Oj kupimy wam większe gumki, Zayn weźnie cię na górę i nie będziecie się nudzić. - zaśmiałam się.
Wyciągnęłam kostkę masła, bo chciałam posmarować sobie chleb, ale ktoś mi je wyrwał z ręki.
- Won od masła! - krzyknął Horanek.
- To co mam kurwa suchy chleb jeść?! Bo nic innego poza tym masłem w lodówce nie ma, nawet kurwa światła nie ma!
- No dobra, użyczę ci trochę.... - dał mi troche na palec.
- O kurwa, ale dużo! Wiesz co, odechciało mi się jeść!
- To co Rosalie... - odwróciłam się, ale jej nie było, Zayna też, podejrzane...
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie, wzięliśmy szklanki i pobiegliśmy pod drzwi Zayna.
- Ale te gumki są podobno za małe... - mówiła Rose.
- Jakoś dadzą radę... - zaśmiał się Zayn.
Wbiłam z hukiem do pokoju, a wszyscy chłopcy spadli, bo opierali się na drzwiach.
Zayn był w samych bokserkach, a Rosalie bez bluzki.
- Stać! To jest napad! - krzyknęłam. Spojrzałam jeszcze raz na nich. - Ooo kurwa! Pomyliłam pokoje! Umywalka! Idziemy! - wybiegłam stamtąd ze śmiechem. Ale się musieli biedni wystraszyć. Hahahahahahahhahahaha. O kurwaaaa. Pamiętać, na urodziny kupić Rose sexi stringi dla Zayna. Hahahahahahahha. Ja pierdole.
Dobra, to moja przyjaciółka. Ogarniam się. Dwa wdechy, i trzeci.... hahahahahhahahahah!
Teraz już serialnie, spokój.
Zaczęłam odgrywać scenę z Titanica.
"Oh Rose! Obiecaj! Nigdy się nie puścisz!"
"Obiecuję, Jacek! Obiecuję!"
- O kurde! Ja pływam! - darłam mordę na cały dom spadając po schodach w dół. Wyjebałam się na Harrego ciągnącego za sobą mój vizir.
- Zostawisz to wreszcie czy mam napuścić na ciebie Umywalkę?!


Bo życie czasami stawia nas przed głupimi sytuacjami. 
Nie przejmujmy się nimi, bo po co, niedługo pójdą one w niepamięć, więc nie ma się co przejmować.

Rozdział 7 "O kurwa. Wyczuwam dzicz!"

Zerwałem się z krzykiem z łóżka, byłem cały zalany potem. Ten sen był tak realistyczny... jakby, jakby to się działo na prawdę.
Taylor!
Szybko pobiegłem do jej pokoju, była tam, spała sobie, zjechałem po ścianie i schowałem twarz w dłoniach.  
Płakałem.
Tak, kurwa. Harry Styles płakał. Teraz zrozumiałem jak bardzo ją kocham i że nie mogę jej stracić, nie przeżyłbym tego.Nadal nie mogło dotrzeć do mnie że to sen, ale dał mi bardzo dużo do myślenia.
Nawet nie wiem kiedy ktoś dosiadł się do mnie.
- Harry. Co ty tu robisz? - spytała zaspanym głosem.
Kiedy słuchałem jej głosu ... uspokajałem się, wiedziałem wtedy że to był tylko sen, mogłaby mówić do mnie o czymś bezsensownym, bez ładu i składu byle by tylko mówiła.
- Mów do mnie. Proszę cię mów do mnie. Nie ważne co, po prostu mów.
Nie pytała mnie o co chodzi, po prostu zaczęła opowiadać o chwilach kiedy mnie nie było, o tym jak bardzo tęskniła, jak bardzo jej mnie brakowało.
- Kocham cię. - powiedziałem przerywając jej.
- Harry, ja na prawdę nie chcę znowu tego zaczynać.
- Ale ja cię kocham, i wiem że nie potrafiłbym bez ciebie żyć. Proszę cię, uwierz mi, już nigdy nie będzie tak jak było. Obiecuję, zmienię się.
- Harry... ja nie wiem.
- A ja wiem. Zaufaj mi.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy bardzo długo, przerwał nam jej telefon, od razu zerwała się z miejsca i zaczęła się ubierać. Założyła na siebie dokładnie to samo co miała w moim śnie, potrząsnąłem głową.
Idiota.
Udałem się do kuchni, po chwili zbiegła ze schodów i ruszyła w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? - spytałem chwytając jej rękę, szybko wyrwała ją z mojego uścisku.
- Na antarktydę, uczyć pingwiny jak unikać ciebie.
Zaśmiała się cicho i ruszyła przed siebie. Wszystko było praktycznie tak samo. Nie mogłem na to pozwolić.
- Nie. Proszę cię. Nie zostawiaj mnie. Błagam, nie idź. 
- Hazza, nie bądź dziecinny. Nie długo wrócę. - powiedziała po czym podeszła do koleżanki, wsiadły w taksówkę i odjechały.
Popierdoliło cię, Styles, no popierdoliło cię.

-Taylor-
- Rosalieeee. Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za naszymi rozmowami. Za wszystkim. - mówiłam przytulając przyjaciółkę. 
- Nie tylko ty, debilu, oj nie tylko ty. 
Dużo nie dane nam było rozmawiać ponieważ już musiałyśmy wysiadać. 
Stałyśmy przed centrum handlowym. 
- O kurwa. Wyczuwam dzicz! - krzyknęła Rosalie i się zaczęło. 
Biegałyśmy od sklepu do sklepu, przymierzałyśmy staniki, stroje kąpielowe, co się tylko dało. 
Ale to, to było nic. Wszystko się dopiero zaczęło jak puścili naszą piosenkę. <piosenka> 
No darłyśmy ryje na cały sklep. Aż w końcu nas wyrzucili, jak zwykle z resztą, więc postanowiłyśmy iść do skate parku. Było tylko kilku chłopaków którzy nawet nie używali ramp, więc zaczęłyśmy po nich skakać i udawać że jesteśmy myszka miki. 
Po myszkowaniu poszłyśmy do supermarketu, ja wbiłam się do wózka, a Rosalie jeździła ze mną po całym sklepie, jedyne co zdążyłam zepchnąć z półki do wózka, to vizir, tabletki antykoncepcyjne, śledzie w oleju, durexy i jakąś pedalską czapkę, ale i tak postanowiłyśmy to kupić. Kasjerka patrzyła na nas jak na laski co z psychiatryka uciekły, bo kto normalny kupuje śledzie i durexy ... 
Zapłaciłyśmy za wszystko i postanowiłyśmy już wracać, wbiłyśmy z hukiem do domu, aha, no tak zapomniałam napisać że zajebałyśmy wózek sklepowy bo nie chciało nam się tego nieść, może nikt nie zauważy. 
Wzięłyśmy nasze zakupy i przy okazji jak to my, wyjebałyśmy się w progu, od razu przed moją głową stał Zayn. 
- Ej Malik! Mamy coś dla ciebie. - rzuciłam w niego paczką durexów. 
- Dziękuję! Właśnie mi się skończyły! - zachwycił się. 
- Oj, wiedziałyśmy że ci się spodoba! - odezwała się Rosalie. 
- A koleżanki nie znam. - powiedział kładąc się na przeciwko nas. 
- Rosalie jestem. - uśmiechnęła się do niego i zatrzepotała rzęsami. 
- Zayn, miło mi. - także się do niej uśmiechnął i poprawił włosy. 
- Oj, wyczuwam, że durexy się przydadzą. - zaśmiałam się. 
W pewnym momencie przybiegł Niall, położył się obok Zayna i patrzył na nas cały uchachany. 
- No masz! I się już tak nie szczerz! - dałam mu śledzie i się zaśmiałam. 
- Ale jak będziesz chciał później do nas podejść, to umyj zęby! - skomentowała Rosalie. 
- Kocham was dziewczyny! - krzyknął i zaczął jeść śledzie. 
Przyszli Louis z Liamem którzy także położyli się na podłodze. Louisowi wręczyłyśmy tabletki, nieźle się biedny zdziwił, a Liam dostał pedalską czapkę, stwierdził, że ładna i że z dumą będzie ją nosił.
- Ej. Mam pytanie. - zaczął Liam. - Czemu leżymy? 
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Oooo! Dziewczyny kupiły vizir! - krzyknął Harry. - Skąd wiedziałyście że się skończył?!
- Te, te, te! Zdupcaj od viziru! On jest nasz! Nikt nie ma prawa go tknąć! - krzyknęłam na niego. 
- Ale po co wam tyle viziru! 
- Nie twój biznes! - odezwała się Rosalie. 

Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. 
Prawdziwych przyjaciół poznajemy w chuju.  Amen.

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 6 "Forever Love."

 Przed przeczytaniem włącz sobie to: KLIKAJ


- Gdzie idziesz? - spytałem chwytając jej rękę, szybko wyrwała ją z mojego uścisku.
- Na antarktydę, uczyć pingwiny jak unikać ciebie.
Uśmiechnęła się krzywo do mnie i zostawiła mnie w drzwiach. Patrzyłem jak odchodzi.
W ułamku sekundy wszystko się zmieniło, auto jechało w jej stronę z zawrotną prędkością, chciałem ją ratować, chciałem żeby to nie była ona. tylko ja. Ale nic już nie mogłem zrobić. To koniec.
Wszystko docierało do mnie z spowolnionym tępie, światła pojazdu, klarkson, spanikowane twarze ludzi, jej twarz przepełniona strachem, wściekłością i bólem. Chciałem krzyczeć, chciałem błagać, lecz nie mogłem się odezwać.
Teraz było już na wszystko za późno.
Ona odeszła.
Kiedy, kiedy zobaczyłem jak ten samochód w nią uderza zrozumiałem jak bardzo ją kocham. Zrozumiałem że nie mogę jej stracić, nie przeżyję tego. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Osoba którą trzymałem w objęciach zniknęła. To tak jakby po prostu wyparowała i została mi po niej tylko ta bransoletka.
"na zawsze".
Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje.
Nie chciałem.
Nie potrafiłem.

"Spieszmy się kochać ludzi. Tak szybko odchodzą."

Ona odeszła, a ja nie potrafiłem bez niej żyć.
- To miałem być ja. Nie ona. Ja. Ona nie była niczemu winna. Po prostu kochała. A miłość ją oszukała... - mówiłem ze łzami patrząc w niebo.

Minęło 10 lat. 10 długich, męczących lat przepełnionych bólem, tęsknotą i poczuciem winy.

"Czasami przekonujemy się jak bardzo kogoś kochamy dopiero wtedy kiedy go tracimy." 

Harry codziennie chodził na jej grób, zanosił świeże kwiaty i śpiewał zawsze te same piosenki.
"The one that got away" - Katy Perry
"Be the one" - The Fray
Te jedyne piosenki.
Ich piosenki.

Tydzień po wypadku Harry poszedł zrobić sobie tatuaż który już na zawsze będzie mu przypominał o niej.

"Czas płynie, wszystko się zmienia, ludzie się zmieniają, a my stoimy w miejscu. Taylor. ♥"

Forever Love.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 5 "Jestem w ciąży."

Po wywiadzie i sesji zdjęciowej wróciliśmy do domu, do gali została godzina. Pomogłam chłopakom wybrać garnitury i zrobić fryzury. Wszyscy wyglądali tak samo, ale każdy czymś się różnił, i to było najlepsze. Gdy pojechali zasiadłam przed telewizorem, około trzeciej nad ranem skończyły się wszystkie sensowne filmy więc postanowiłam iść spać. Przeglądałam jeszcze kanały muzyczne gdy ktoś wszedł do domu zaliczając glebę w drzwiach. Szybko do nich podbiegłam, w drzwiach leżał zalany w trupa Zayn. Pomogłam mu wstać i zaprowadziłam go do pokoju, po drodze cały czas śpiewał jakąś piosenkę o muminkach której słów w ogóle nie znał. Gdy położyłam go na łóżku zaczął coś mamrotać że jest super małpą i musi ratować ślimaki przed wyginięciem. Zaczął biegać po całym pokoju i krzyczeć że żaby wcale nie są brzydkie i jakby mógł to by się ożenił z jedną z nich po czym gdy się zmęczył zasnął przytulony do mnie. No trudno, nie będę go budzić, bo zaś zacznie odwalać a ja chce spać. Ułożyłam się wygodnie, ale długo nie mogłam zasnąć, strasznie śmierdziało od Zayna procentami i fajkami, a poza tym okropnie chrapał, nie głośniej od Louisa, bo głośniej od niego chrapać się nie da, ale dość głośno.
Po dłuuuuuuugim czasie oglądania tego jakże interesującego sufitu wreszcie udało mi się zasnąć. Jednak nie dane mi było długo cieszyć się snem. Ktoś zaczął mną potrząsać i krzyczeć do ucha:
- Hej Tay! Śpisz?!
- Nie kurwa, powieki oglądam!
- Taylor! Wstawaj! Harry jest w szpitalu! - krzyczał Niall, momentalnie otworzyłam oczy.
- Co?! Co się stało?!
- Chodź, opowiem ci po drodze.
Szybko zbiegliśmy na dół i wsiedliśmy do samochodu, z tego wszystkiego zapomniałam się przebrać i paradowałam po szpitalu w bluzce z żabą i różowych spodniach. Czyli mojej słodkiej pidżamce. Takie rzeczy to tylko mi się kurwa zdarzają, ahhh, no przepraszam, na nogach miałam zielone kapcie też w żaby. Ale wróćmy do tematu. Dobiegliśmy pod salę 562, na korytarzu siedzieli już wszyscy. Gdy zobaczyli mój strój wybuchnęli śmiechem.
- Oj zamknijcie się już, obudzono mnie. Powie mi ktoś tak łaskawie co się stało?!
- Harold spadł ze schodów i stracił przytomność. - powiadomił mnie Zayn.
- Ale... co?! I... jak?! A ty... byłeś tak pijany, że nie mogłeś na nogach się utrzymać...
Gdy ktoś już miał mi odpowiedzieć z sali wyszedł Styles. Cały i zdrowy z podbitym okiem.
- Jak można podbić sobie oko spadając ze schodów?! - spytałam zdziwiona.
- Trzeba być mną. - zaśmiał się.
- Co powiedzieli lekarze?
- Że mam ładne oczy. - zachichotał i skierował się w stronę wyjścia. Widać było że jest na bani, ja to bym go na izbie wytrzeźwień zostawiła... ale to ja.
Gdy wróciliśmy do domu wszyscy poszliśmy spać. Obudziłam się w jakimś dużym pomieszczeniu całym w plakatach One Direction. To było okropne, za dużo ich. Wstałam z łóżka i od razu zaliczyłam glebę o jakiegoś psa.
- Taylor! - krzyknął Louis zza moich pleców.
- Co ?!
- Uciekaj! - powiedział po czym skoczyła na niego jakaś zmutowana lama i zaczęła go gryźć. Spanikowałam, wzięłam gigantyczną marchewkę która leżała obok psa i zaczęłam bić lamę marchewką. Po uratowaniu Louisa uciekliśmy z tego pomieszczenia, ale tu było jeszcze gorzej. Na lampach wisiały bokserki z twarzami chłopaków, a na całej ścianie na przeciwko nas było wielkie zdjęcie jak Louis i Harry się pieprzą.
- Louis! Co to jest?!
- To photoshop, popatrz, ja nie mam na  plecach tatuaża "Larry is real bitches". - powiedział po czym podciągnął koszulkę. Rzeczywiście, nie miał żadnych tatuażów.
Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, ktoś wchodził po schodach na końcu korytarza i zgrzytał zębami. Uhh, to było strasznee. Louis pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do łazienki której drzwi od razu zabarykadowaliśmy. Łazienka wyglądała tak jak cała reszta domu. Na ścianach były zdjęcia półnagich chłopców, a w wannie znajdowały się ich lalki.
- Louis... zaczynam się bać..
- Przy mnie nic ci nie grozi. Obiecuję. - powiedział chłopak i mnie przytulił. Był taki słodki, uroczy, miły, romantyczny. No ideał kurwa. Tyle że chrapał jak słoń na lekcji matematyki, ale to szczegół...
Moje rozmyślenia przegrwało głośne bicie w drzwi.
- Louis kochanie! Otwórz te drzwi! Wiem że wolisz mnie od tej dziwki! - krzyczała jakaś dziewczyna.
- Zamknij mordę i nie obrażaj mojej dziewczyny! - "mojej dziewczyny?!" what the kurwa fuck?! Spojrzałam na niego ze zdziwiem na co on się tylko słodko uśmiechnął.
- JA jestem twoją dziewczyną! Rozumiesz?! JA! Nie pamiętasz jak NAM było dobrze razem przez te 5 minut!
- Nie pierdol ty pojebana suko tylko wypuść nas! - krzyknęłam w stronę drzwi. - Bo jak nie to ci takie kurwa piekło urządze że do końca życia się nie pozbierasz! 
- Zamknij już ten krzywy ryj dziwko! - popatrzyłam przez dziurkę od klucza i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Popatrz na siebie gruba świnio! - powiedziałam nadal się śmiejąc. Nagle nad głową przeleciał mi różowy jednorożec, pojawiły się gwiazdki i dalej już nic nie pamiętam.
Gdy się obudziłam Lou siedział obok mnie okładając mi głowę mokrymi ręcznikami. Mówiłam że jest słodki.
- Louis?
- Tak, kochanie?
- Jestem w ciąży.
- Co?!
- Ty jesteś ojcem dziecka.
Tommo zdjął ręcznik z mojej głowy i przyłożył go do swojej.
- Weź mnie trzymaj, bo zaraz zemdleję. - powiedział oddychając głęboko.
- Louis, spokojnie. Oddychaj. Nie zamykaj oczu.
- Ja nie umieram. Ani nie rodzę! - powiedział i wstał chwiejąc się na nogach, wziął szczoteczkę do zębów i otworzył nią okno. - Chodź, uciekamy z tego wariatkowa. - wziął mnie na ręce i wyskoczyliśmy przez okno. Spadliśmy na wielki materac, szybko z niego zbiegliśmy i pobiegliśmy do krainy różowych małp i kombajnów, gdzie zamieszkaliśmy i wtedy się obudziłam.
- Ja pierdole. Co to kurwa było...!
- Co co było? - spytał Liam.
- Nie nic.
- Jesteś w ciąży? - spytał po chwili ciszy.
- Co?!
- Mówiłaś przez sen i powiedziałaś że jesteś w ciąży a później "ty jesteś ojcem dziecka".
- Miałam strasznie pierdolnięty sen.
Wstałam z łózka i przetarłam oczy, po czym udałam się do łazienki. Zdjęłam ciuchy i odwróciłam się w stronę wanny.
- Harry! Co ty tu robisz?! - krzyknęłam i okryłam się szybko ręcznikiem. Chłopak gdy mnie usłyszał tak się wystraszył że uderzył głową o półkę nad umywalką. Cały czas stał do mnie tyłem i nie miał zamiaru się odwrócić.
- Emm, skończyła mi się... yyy... pianka do włosów! I .... ymm ... chciałem porzyczyć od ciebie. - powiedział po czym narzucając ręcznik na twarz chciał wyjść z łazienki, ale nie trafił w drzwi tylko ZNÓW przeżył zderzenie czołowe ze ścianą. Szybko do niego podeszłam i ściągnęłam z jego głowy ręcznik. Harry miał całą niebieską twarz.
- Wyglądasz jak smerf! Co ty masz na twarzy?!
- Eee, maseczkę... - powiedział zawstydzony.
- Po co ci maseczka?
- Chciałem jakoś ukryć to oko, ale mi nie wyszło.
- Tępaku mój kochany, to się inaczej robi. Zmyj to! Ale najpierw czekaj jeszcze. - zrobiłam mu szybko zdjęcie i wstawiłam na twittera z podpisem " hahahhahaha Harold Smerf Styles". Smerfetka umył twarz, i stał przed lustrem użalając się nad sobą. Przypudrowałam mu trochę to oko, teraz wyglądał trochę lepiej. Chwyciłam jego twarz w obie dłonie i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Wyjechałeś... - zaczęłam.
- Przepraszam, ale tak było najlepiej... - powiedział ze spuszczoną głową.
- Może dla ciebie było najlepiej, bo dla mnie nie...
- Przep...
- Nie przepraszaj. Nie warto. Jeśli kiedyś znów masz popełnić ten sam błąd to proszę cię, n i e  p r z e p r a s z a j.  - wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę kuchni.
- Skoro cię zraniłem to po co tu przyjechałaś?! - krzyknął za mną.
Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. - Bo cię nadal kocham, idioto!
- Może ja też nadal cię kocham!
- Oh, tak?! Jakoś tego nie okazywałeś przez ostatnie... hmm... 4 lata!
- Hej, hej, hej! Co tu się dzieje?! Czego się tak rozdzieracie?! - wtrącił się Liam.
- Wyjechałem bo tak było najlepiej!
- Powtarzasz się! "Wyjechałem bo tak było najlepiej!" Znajdź lepszą wymówkę! Zdradzałeś mnie i bałeś się że się o tym dowiem! Dlatego wyjechałeś!
- Co tu się dzieje?! Aż sąsiedzi dzwonią dowiedzieć się o co kaman! - zakomunikował zdziwiony Zayn.
- Co?! I widzisz?! Znów zaczynasz! Dlatego się rozstaliśmy! Bo ty ciągle coś do mnie miałaś! Wszystkie kłótnie były przez ciebie! Ja cię przepraszam a ty zaczynasz kłótnię!
- Bo już wiele razy słyszałam od ciebie to słowo i chuja mi z niego kiedy ty przepraszasz, a tydzień później robisz to samo!
 - Tak?! To może najlepiej idź do mamusi się poskarż jaki to ja jestem dla ciebie okropny!
- Wiesz co... myślałam że przez te 4 lata chociaż trochę się zmieniłeś, ale nadal jesteś takim samym skurwielem jakim wtedy byłeś. - powiedziałam z płaczem i zamknęłam się w pokoju.
- Wracaj tu tchórzu! Jeszcze z tobą nie skończyłem!
- A ja z tobą owszem! Już na zawsze! Chuj że cię nadal kocham, chuj że chciałam zacząć od nowa! To koniec! Na zawsze! - krzyczałam przez drzwi cała zapłakana.
- A mnie wpuścisz....? - spytał Liam.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam go, dużo rozmawialiśmy, pocieszył mnie i prawie namówił do tego abym została. Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki, była ze mną ZAWSZE i wszędzie. Kiedyś kupiłyśmy sobie bransoletki których nigdy nie zdejmujemy. Na jej bransoletce jest napis "od zawsze" a na mojej "na zawsze" i to jest prawda.
- Taylor! - krzyknęła uradowana przyjaciółka.
- Rosalie... musimy się spotkać.... - zaczęłam, a ona już wiedziała o co chodzi. I za to ją kochałam.


............................................................................................

Rozdział dla siostrzyczki <3
Karolina = Rosalie ^^

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^