-Rosalie-
Było już grubo po 20, właśnie pakowałam pierwszą bluzkę do walizki kiedy zadzwonił mój telefon.
Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Zbieraj się mała, będę za pół godziny.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć a Zayn już się rozłączył. Głupek. Ciekawe co on znów kombinuje, ubrałam to: <klikaj> , czesałam się kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, kurwa, to już minęło to pół godziny?! szybko ... skończyłam się czesać i biegłam korytarzem ubierając buty, po schodach skakałam na jednej nodze i oczywiście z nich spadłam, szybko się podniosłam.
- Żyję! - krzyknęłam, ubrałam buta do końca i pobiegłam do drzwi. Przed drzwiami oparty o ścianę stał młody Bóg, dosłownie, kurwa, jak go zobaczyłam to myślałam że zawały dostanę,<Zayn>.
No właśnie.
- Oo, cześć, właśnie do ciebie dzwonię, myślałem że może wypadłaś przez okno albo coś, bo tak huknęło. - spojrzał na mnie tym swoim powalającym wzrokiem.
- Nie, no coś ty, tylko spadłam ze schodów. - zaśmiałam się.
- Czy pozwoli piękna pani że dziś wieczór ją porwę na najlepszy wieczór w jej życiu? - spytał przygryzając dolną wargę.
- Oczywiście że pozwoli.
Zayn wziął mnie pod rękę i poszliśmy. Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami Londynu, chłopak opowiadał mi o swoim dzieciństwie, o swojej rodzinie, o zespole. Kiedy opuściliśmy jedną z uliczek znaleźliśmy się na plaży. Było tam tak pięknie, że odebrało mi mowę. Księżyc w pełni wyglądał jakby stykał się z wodą.
Usiedliśmy na kocu, który był już wcześniej przygotowany, dookoła były porozstawiane pochodnie, było niesamowicie, Zayn musiał się bardzo postarać, kiedy odwrócił twarz w moją stronę pocałowałam go namiętnie w usta, od razu odwzajemnił pocałunek.
Długo leżeliśmy patrząc w niebo, rozmawiając i co jakiś czas śmiejąc się. Zayn miał rację, to najlepszy wieczór w moim życiu.
- Chodź. - powiedział wstając i ściągając koszulę.
- Gdzie? Oooo nie, tam na pewno jest zimno. A poza tym nie mam stroju. - wymigałam się.
- Chodź, a nie marudź. - zaśmiał sie pozbywając się reszty swojej garderoby, oczywiście oprucz bokserek. - No proszę cię... - podszedł do mnie i zaczął całować, odciągając tym moją uwagę, gdy skończył byłam już w samej bieliźnie.
- Jaki cwaniak się znalazł. - pokazałam mu język i poszłam za nim. Nie miałam racji, woda była ciepła, zanurzyliśmy się i zaczęliśmy się chlapać, po skończonej zabawie Malik przyciągnął mnie mocno do siebie, przybliżając tym nasze twarze do siebie na odległość kilku milimetrów.
- Kiedy cię poznałem, moje życie nabrało sensu, poczułem coś ... dziwnego...? Coś czego nie czułem nigdy wcześniej. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, nigdy nie wierzyłem w miłość, dopóki nie poznałem ciebie. Jeśli miałbym teraz nie zobaczyć cię przez kilka miesięcy, to nie wiem jakbym to zniósł.. - to co powiedział... wzruszyłam się. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, a po niej kolejne. - Nie płacz, proszę, dlaczego płaczesz...?
- To są łzy szczęścia, Zayn. Nigdy nie słyszałam piękniejszych słów. - powiedziałam po czym musnęłam lekko jego usta. - Kocham cię Zayn.
Nic nie powiedział tylko pocałował mnie, w tym samym momencie kiedy nasze usta się złączyły w jedność wzeszło słońce oślepiając nas, ten wschód słońca... jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam, tak jakby był on specjalnie dla nas.
Wróciliśmy na koc i ubraliśmy się. Nagle Zayn uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni spodni małe pudełeczko.
- Rosalie Charlie Carter czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście że tak! - Zayn wstał i pocałował mnie w czoło po czym wsunął pierścionek na mój palec. Był cudowny, pocałowałam Zayna w policzek. Leżeliśmy na kocu, nie liczyły się dla nas upływające godziny, ludzie przemieszczający się po plaży, nasze telefony które cały czas dzwoniły, nie liczyło się nic, teraz byliśmy tylko my.
W pewnym momencie kilka osób zasłoniło nam słońce i ktoś zaczął się na nas wydzierać.
- Za godzinę wylatuje nasz samolot a wy co! Opierdalacie się na plaży! - krzyczał zbulwersowany Harry.
- Oj cicho, nie krzycz tak, jesteśmy na randce. - odpowiedziałam.
- O 5;00 rano?! - zdziwiła się Taylor.
- No a co? Nie można...?
- No... można, ale mogliście chociaż telefon odebrać.
- Dzwonił telefon? - spytał Malik.
- Ja nic nie słyszałam...
- Dość żartów. Zbierać dupska do samochodu, już! - krzyknęła Tay.
- No dobra, dobra. - i tak oto bardzo romantycznie zakończyła się ta piękna noc.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam Zayna w policzek.
- Polecam się na przyszłość. - uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
No właśnie.
- Oo, cześć, właśnie do ciebie dzwonię, myślałem że może wypadłaś przez okno albo coś, bo tak huknęło. - spojrzał na mnie tym swoim powalającym wzrokiem.
- Nie, no coś ty, tylko spadłam ze schodów. - zaśmiałam się.
- Czy pozwoli piękna pani że dziś wieczór ją porwę na najlepszy wieczór w jej życiu? - spytał przygryzając dolną wargę.
- Oczywiście że pozwoli.
Zayn wziął mnie pod rękę i poszliśmy. Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami Londynu, chłopak opowiadał mi o swoim dzieciństwie, o swojej rodzinie, o zespole. Kiedy opuściliśmy jedną z uliczek znaleźliśmy się na plaży. Było tam tak pięknie, że odebrało mi mowę. Księżyc w pełni wyglądał jakby stykał się z wodą.
Usiedliśmy na kocu, który był już wcześniej przygotowany, dookoła były porozstawiane pochodnie, było niesamowicie, Zayn musiał się bardzo postarać, kiedy odwrócił twarz w moją stronę pocałowałam go namiętnie w usta, od razu odwzajemnił pocałunek.
Długo leżeliśmy patrząc w niebo, rozmawiając i co jakiś czas śmiejąc się. Zayn miał rację, to najlepszy wieczór w moim życiu.
- Chodź. - powiedział wstając i ściągając koszulę.
- Gdzie? Oooo nie, tam na pewno jest zimno. A poza tym nie mam stroju. - wymigałam się.
- Chodź, a nie marudź. - zaśmiał sie pozbywając się reszty swojej garderoby, oczywiście oprucz bokserek. - No proszę cię... - podszedł do mnie i zaczął całować, odciągając tym moją uwagę, gdy skończył byłam już w samej bieliźnie.
- Jaki cwaniak się znalazł. - pokazałam mu język i poszłam za nim. Nie miałam racji, woda była ciepła, zanurzyliśmy się i zaczęliśmy się chlapać, po skończonej zabawie Malik przyciągnął mnie mocno do siebie, przybliżając tym nasze twarze do siebie na odległość kilku milimetrów.
- Kiedy cię poznałem, moje życie nabrało sensu, poczułem coś ... dziwnego...? Coś czego nie czułem nigdy wcześniej. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, nigdy nie wierzyłem w miłość, dopóki nie poznałem ciebie. Jeśli miałbym teraz nie zobaczyć cię przez kilka miesięcy, to nie wiem jakbym to zniósł.. - to co powiedział... wzruszyłam się. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, a po niej kolejne. - Nie płacz, proszę, dlaczego płaczesz...?
- To są łzy szczęścia, Zayn. Nigdy nie słyszałam piękniejszych słów. - powiedziałam po czym musnęłam lekko jego usta. - Kocham cię Zayn.
Nic nie powiedział tylko pocałował mnie, w tym samym momencie kiedy nasze usta się złączyły w jedność wzeszło słońce oślepiając nas, ten wschód słońca... jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam, tak jakby był on specjalnie dla nas.
Wróciliśmy na koc i ubraliśmy się. Nagle Zayn uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni spodni małe pudełeczko.
- Rosalie Charlie Carter czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście że tak! - Zayn wstał i pocałował mnie w czoło po czym wsunął pierścionek na mój palec. Był cudowny, pocałowałam Zayna w policzek. Leżeliśmy na kocu, nie liczyły się dla nas upływające godziny, ludzie przemieszczający się po plaży, nasze telefony które cały czas dzwoniły, nie liczyło się nic, teraz byliśmy tylko my.
W pewnym momencie kilka osób zasłoniło nam słońce i ktoś zaczął się na nas wydzierać.
- Za godzinę wylatuje nasz samolot a wy co! Opierdalacie się na plaży! - krzyczał zbulwersowany Harry.
- Oj cicho, nie krzycz tak, jesteśmy na randce. - odpowiedziałam.
- O 5;00 rano?! - zdziwiła się Taylor.
- No a co? Nie można...?
- No... można, ale mogliście chociaż telefon odebrać.
- Dzwonił telefon? - spytał Malik.
- Ja nic nie słyszałam...
- Dość żartów. Zbierać dupska do samochodu, już! - krzyknęła Tay.
- No dobra, dobra. - i tak oto bardzo romantycznie zakończyła się ta piękna noc.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam Zayna w policzek.
- Polecam się na przyszłość. - uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
-Taylor-
No dobra, ja rozumiem że byli na randce, ale żeby o 5;00 rano... jak kto woli... ja nie mam pytań co do tego.
- Coś mi to śmierdzi... - stwierdziłam gdy byliśmy już w aucie.
- Wiem, już mówiłaś, wykąpię się jak przyjedziemy. - tłumaczył się Harry.
- Nie chodziło mi o ciebie, tylko o nich. - wskazałam na Zayna i Rose.
- Śmierdzimy...? Serio...? No to też się wykąpiemy w takim razie....
Walnęłam się z otwartej w czoło. Boże, co za ludzie.
- Jezu! Ludzie! Chodzi mi o to że oni są razem! Nie widzicie?! - krzyknęłam.
- Oooo. Jak miło! - zachwycił się Niall.
- Gratuluję. - powiedział Liam.
- Szczęścia gołąbki. - powiedzieliśmy równo z Louisem.
- To jeszcze ja mam coś powiedzieć, tak? No to ... ymm... zabezpieczajcie się. - powiedział z uśmiechem Styles.
- Emm, dziękujemy. - powiedzieli razem.
Jeśli kogoś kochasz, nie daj mu odejść.
Ekstra rozdział. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńhttp://bemyonedirection.blogspot.com/